WIZYTA NA POCZCIE + WYSYŁAMY KARTKI DO ANGLII

TEMAT LUTEGO: POCZTA Będą tematyczne gry i książki, ale dziś zaczynamy od wizyty na poczcie. A skoro tak, to warto coś wysłać, na przykład do kolegów z Anglii. Zapraszam na międzyblogową, polsko-angielską akcję pocztową przygotowaną z Patrycją, Tymkiem i Szymkiem z Mamablizniacza.blog

Na początek ciekawostka – zabieranie dziecka na pocztę, wysyłanie listów i kart pocztowych wcale nie jest „sztuką dla sztuki”. To właśnie wypisywanie adresów, jak i przygotowanie treści korespondencji jest podawane przez nauczycieli nauczania początkowego jako pięta achillesowa polskich uczniów zaraz po matematyce konkretnej (działaniu na czasie, miarach, wagach). Są to wprawdzie dane sprzed pięciu lat, ale nie sądzę, żeby wiele się w tym temacie zmieniło.

ROBIMY KARTKI CHARAKTERYSTYCZNE DLA NASZEGO MIASTECZKA

Żeby wysłać kartki z wizerunkami naszego miasteczka pod Warszawą, musiałyśmy je najpierw zrobić. Okazało się, że takie pocztówki były, ale się skończyły, a ponieważ teraz pocztówek raczej się nie używa, to miasto nie dodrukowało.

Przechodziłam już ten temat przy udziale Aleksego w międzynarodowym projekcie pocztówkowym Postcrossing  (zresztą bardzo fajnym, polecam dla dzieci 8+), więc wiedziałam co trzeba zrobić. Wybrałyśmy dwa zdjęcia pięknych miejsc z naszego otoczenia, ale też ważnych dla Klary – kościół jest w centrum i gdziekolwiek idziemy, to go mijamy, Pałacyk Bielińskich jest jednym z naszych ulubionych miejsc czasu wiosna-jesień, doskonały na pikniki.

Zdjęcia wywołałam u fotografa, a potem siadłyśmy z Klarą do naszego roboczego stołu i podkleiłyśmy karty brystolem (Kla odrysowywała i naklejała taśmę dwustronną), narysowałam miejsce na adres i Klara wypisała pocztówki ołówkiem, drukowanymi literami (pisanymi jeszcze nie umie). Potem poprawiła cienkopisem, starła gumkę i przystawiła piękny stempel promujący Polskę, o którym opowiadałam TUTAJ.

zabawkator_poczta_1

zabawkator_poczta_2zabawkator_poczta_20

WIZYTA NA POCZCIE

Umówionego dnia, czyli 19 stycznia ok. godziny 15.00, poszłyśmy z Klarą po przedszkolu na pocztę. Tam pani z okienka powiedziała nam za ile musimy kupić znaczki, żeby kartki doszły do Tymka i Szymka. Znaczki kosztowały 5 złotych i 20 groszy każdy. Pani z poczty chciała już zabrać pocztówki, nakleić znaczki i odłożyć naszą korespondencję do wysłania, ale poprosiłam, żeby nam ją oddała ze znaczkami, to Klara wszystko zrobi sama.
Kla nakleiła znaczki śliniąc je – bo tak jej podpowiedziała zła matka – co dostrzegła pani z okienka i zwróciła mi uwagę, że to niezdrowe. Moja wina/nie pomyślałam/tyle pułapek czeka na dzisiejsze dzieci. A poważnie, to poczułam się wzruszona zaangażowaniem pani z poczty.

zabawkator_poczta_5

zabawkator_poczta_6

NO TO CZEKAMY

Czekałyśmy i zastanawiałyśmy się czy kartki do Tymka i Szymka rozdzielą się podczas podróży? Które dojdą wcześniej nasze do Anglii, czy z Anglii do nas?
W międzyczasie sprawdziłyśmy gdzie mieszkają chłopcy, oraz zebrałyśmy kilka bardzo praktycznych danych:
nasz dom i domy Szymka i Tymka dzieli prawie 2 tys. kilometrów (w linii prostej mniej)
odległość tę pokonałybyśmy: pieszo w 325 godzin – trasa1779 km, rowerem w 92 godziny – trasa 1938, samochodem w 18 godzin 47 minut – trasa 1958 km, samolotem z minimum jedną przesiadką w 4 godziny 20 minut (tak powiedziały nam mapy Google z opcją planowania trasy).

Z ANGLII DOSZŁY PIERWSZE!

21 stycznia ok 13.00 doszły do nas listy od Tymka i Szymka. Czyli szły tylko dwie doby! Klara była zdziwiona bo spodziewała się pocztówek, a dostałą listy, czy raczej koperty, w których były, zrobione również domowym sposobem, karty. Urocze, z naklejkami i pismem tak wyraźnym, że Klara mogła sama je przeczytać. No i miały śliczne znaczki z Alicji w Krainie Czarów. Mnie rozczuliło, że i Klara i Szymek i Tymek uznali, że najważniejszą informacją zapoznawczą jest podanie tego co się lubi.

Nasze kartki trafiły do chłopców dopiero 24 stycznia, ok. 10.30, czyli tę samą trasę, ale w przeciwnym kierunku pokonywały przez 5 dni!

CO DAŁA KLARZE TA ZABAWA: Po pierwsze ciekawą pracę manualną i naukę wypisywania kartki pocztowej, wizytę na poczcie (która bardzo przydała się podczas późniejszej zabawy gra „Poczta”), krótką podróż po mapie i wielką przyjemność otrzymania własnej korespondencji.

JAK AKCJA POCZTOWA WYGLĄDAŁA W TYM SAMYM CZASIE W ANGLII U TYMKA I SZYMKA PRZECZYTACIE TUTAJ.

zabawkator_poczta_13

zabawkator_poczta_9

zabawkator_poczta_11

zabawkator_poczta_12

7 komentarze do “WIZYTA NA POCZCIE + WYSYŁAMY KARTKI DO ANGLII

  1. Rewelacyjna akcja! Powinna być rozpowszechniona w zerówkach i pierwszych klasach szkół podstawowych. Bo, nawiązując do danych sprzed 5 lat nt. pięt achillesowych dzieciaków, widziałam wypowiedź nauczycielki klas 1-3, która z niepokojem przyznaje, że coraz więcej dzieci ma trudność z wycinaniem (choćby koła) nożyczkami, czy używaniem linijki(!).

    Dla mnie ta akcja to również podróż do przeszłości. Będąc 11-latką po raz pierwszy wyjechałam na tournee taneczne do Danii. Mówiąc po angielsku w stopniu komunikatywnym, nawiązałam znajomość z kilkoma Dunkami w moim wieku i nieco starszymi. Pisałyśmy do siebie listy przez ok. 5 lat. 🙂 Każda koperta z obcym znaczkiem przyprawiała mnie o szybsze bicie serca, bo byłam ciekawa, co u nich nowego. Sama też odpisywałam możliwie najszybciej, sama listy ozdabiałam, dołączałam zdjęcia. Ech… To były piękne czasy. 🙂 Dziś listów jako takich już nie piszę (rozpisuję się jedynie na kartkach okolicznościowych). Na Święta, urodziny i jubileusze wysyłam papierowe życzenia, często z kartką hand-made. Daje mi to poczucie troski o relację z drugą stroną i nadzieję na wywołanie uśmiechu (a może i łezki wzruszenia 🙂 ). Nie zamierzam przestać. Ba, za kilka lat kartki zamierzam wysyłać pocztę z córeczką. Dziś ma ona 20 miesięcy, więc jej wkład w korespondencję to odcisk dłoni na (nietoksyczny!) tusz do pieczątek oraz odręczny „podpis”. Ale już wie, że istnieje coś takiego jak kartka, pocztówka, list. Zresztą, uwielbia wiersz „O Grzesiu kłamczuchu”, gdzie list jest jednym z głównych bohaterów, więc z taką bazą powinno się udać. 😀
    Życz, proszę, Klarze utrzymania korespondencyjnej relacji z Bliźniakami lub/i może z kolejnymi kolegami i koleżankami ze świata. To bezcenne emocje i wspomnienia na kolejne lata. 🙂
    M.

    • Jak miło się natknąć na siebie w otchłaniach internetu, droga koleżanko! 🙂
      Moja 22-miesięczna córeczka kojarzy za to świetnie listonosza i kuriera i przy każdym co drugim dzwonku do drzwi krzyczy: „Kuliel!” (na inne co drugie reaguje: „Babcia!”. Ogólem rzecz biorąc, ma 99% trafialność:) ). Pozdrawiam, Karolina

      • Hop hop! 🙂 Świat jest miały, „internety” też. 😉

    • 1. Tak, tak – w przedszkolu pani Klary jest zdziwiona, że Kla wycina bardzo skomlikowane wzory. A dałam jej nożyczki z kółeczkami na końcu jak miała niecałe 3 latka.
      2. Tournee taneczne w Danii? Kurcze, ja zawsze oglądałam takie dzieci w Teleranku i byłam pod wielkim ważeniem, że są takie światowe! To muszą być piękne wspomnienia!
      3. Ja z moją sympatią z Czech korespondowałam jako dziewczynka, i z przyjaciółką z… Warszawy. Niby niedaleko, ale byłyśmy za małe na odwiedziny 🙂
      4. Wysyłamy zawsze kartki z wyjazdów. Ale jeśli chcesz w ciekawy sposób zanęcić pocztą córeczkę, to polecam Ci dwa fajne, międzynarodowe projekty w których brał udział Aleksy:
      http://zabawkator.pl/2014/07/26/domowe-sposoby-na-nauke-jezyka-ktore-nic-nie-kosztuja-foch-pl/
      Na przyszłość oczywiście, teraz to jest za malutka 🙂

      pozdrawiam, Ania

  2. Fajny temat miesiąca wybrałaś, Aniu, nie ma co. Domyślam się, że w okolicach Walentynek znowu czymś zaskoczysz:)
    Adresowanie kopert i w ogóle korespondencja (również mailowa) jest niezmiennie słabym punktem i uczniów i studentów od lat. Parę dni temu moja była wykładowczyni żaliła się na facebooku, jak to napisała do niej studentka: „Kiedy jest termin poprawkowy z Kina Włoskiego?” To cała treść. Ani powitania, ani podpisu, aż żal czytać takie wiadomości. I szkoda mi się zrobiło pani profesor, że studenci tak spsieli, że nie mają za grosz kultury.
    Czasem bawię się ze swoją starszą (trzyipółletnią) córką w wymyślanie listów do jej (córki) wymyślonej przyjaciółki/siostry i zawsze pojawiają się charakterystyczne formułki w rodzaju „Droga Alicjo”. Czym skorupka za młodu… Mam nadzieję, że skorupki moich córeczek będą trąciły przyzwoicie 🙂

    • I bardzo dobrze, że zwracasz na to uwagę. Naprawdę, ja to zawsze „truję” A, że musi nawet w smsach dbać o wielką literę, kropkę, pozdrowienie. Nie mówiąc już o listach, mailach. I ciągle podaję ten sam argument: „za 10, 15 lat napisanie poprawne listu będzie nową kompetencją” 😉
      U nas listownie załatwiamy „trudne sprawy” – jak K. chce poprosić o coś, co nam się za bardzo nie podoba, to pisze list – i weź tu odmów 😉
      ściskam, Ania

      • „Trudne sprawy” w formie listu… po prostu genialne! Dzieci szybko wyczuwają, na co zwracają uwagę rodzice. Moje córeczki, szczwane sztuki, kiedy po raz pięćdziesiąty chcą dolewkę wody do obiadu, mniej więcej od dwudziestej dokładki uderzają w ton: „Kochana mamusiu, poproszę więcej wody”. I że Cię zacytuję – „i weź tu odmów” 🙂

        Dbałość o język może jednak doprowadzić do zabawnych sytuacji. Od jakiegoś czasu ignoruję wszelkie zachcianki dzieci zaczynające się od słów „Ja chcę”. Dziewczyny szybko się poprawiają, widząc brak reakcji z mojej strony i mówią „poproszę”.
        Nie dalej jak wczoraj podczas wizyty w toalecie z młodszą córką bardzo ją chwaliłam, że zawołała „siusiu!” i zdążyła dotrzeć do sedesu na czas. Przy okazji (po raz enty) przypomniałam, żeby za każdym razem wołała ZANIM coś zrobi, na przykład „chcę siusiu”. Na sam koniec oczywiście nie mogłam się powstrzymać i zadałam pytanie sprawdzające: „Majciu, jak będziesz chciała kupkę, to co powiesz?” A mała na to: „Poproszę kupkę!” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.