Odkryciem lipca są nie tylko te klocki, ale cała firma, o której nie miałam pojęcia, a jej oferta mnie zachwyciła. Edukacja ukryta w zabawie – rodzice, wiadomo, kochają. A jak się okazuje, dzieci też.
Ilość graczy: 1+ (tak, można grać solo, ale równie dobrze może grać wiele osób)
Wiek: 7+
Cena: 73,5 zł
Dla kogo: dziewczynki, chłopcy, dzieci, młodzież, dorośli, marudna Mama Ania
Ocena: Zdecydowanie polecam
W lipcu w naszym domu z powodu promocji, ciekawych ofert i długich wyjazdów, pojawiło się kilkanaście nowych gier/układanek/zabawek kreatywnych. Moje serce zdobyły Klocki Geo z serii Zabawy Twórcze Niki, ale nie dostałyby tytułu blogowego ODKRYCIE LIPCA, gdyby nie spodobały się tak samo dzieciom, a także pozostałym domownikom.
Po pierwsze zabawka ta doskonale odpowiada na aktualne potrzeby rozwojowe Klary, czyli kształtuje ciekawość matematyczną, a zwłaszcza wyobraźnię przestrzenną. Czyli dokładnie to, co za rok zacznie zabijać w niej szkoła. Dlaczego tak uważam? – wyjaśniam na końcu wpisu wspierając się świetną rozmową ze specjalistką.
Po drugie mimo że jest to zbawka edukacyjna, nic na to nie wskazuje. Zabawa, emocje rozgrywki, smak zwycięstwa i porażki, są takie same jak przy zwykłych grach. Dziecko nawet nie podejrzewa, że podstępny rodzic przemycił naukę geometrii.
Gra pozwala na całkowitą samodzielność dziecka w zabawie. Klara ją rozpakowała, wyjęła książeczkę z zadaniami – nie trzeba umieć czytać, żeby je zrozumieć, bo to rysunki – rozłożyła klocki i zaczęła kombinować zanim do niej dołączyłam.
Jak tylko zaczęłyśmy się bawić, to byłyśmy tak podekscytowane, że zaraz przyszli do nas Aleksy i Tata Michał zobaczyć co robimy. I też chcieli grać. Prawda jest taka, że nikt nie mógł doczekać się swojej kolejki i ciągle było słychać „Ja już wiem, już wiem, daj to ułożę”. A pod koniec Kla zwyczajnie zagraniała klocki, bo chciała układać wszystko sama.
Poza grą Kla wykorzystła już klocki do budowy własnych projektów, jak fotele, kanapy, kino. Oraz sprawdzała jaką najwyższą budowlę uda jej się ustawić, co nie jest łatwe, bo klocki z powodu zróżnicowanej konstrukcji, bardzo trudno „wyważyć”.
Klocki Geo są też fajną rozrywką na popołudnie dla dorosłych. Ponieważ upał zmusza do siedzenia w domu lub ogrodzie, zamierzam dziś podrzucić grę moim rodzicom, żeby też trochę rozruszali myślenie i ciekawie spędzili popołudnie.
Dobrze, już się uspakajam – hamuję entuzjazm i przechodzę do konkretów.
Z CZEGO SKŁADA SIĘ GRA: Po pierwsze pudełko – drewniane i niewielkie, co jak już wiecie uwielbiam. Doskonałe do przewożenia, ale i trzymiania na półce. Wymiary 14x14x9,5 centymetra.
W środku znajdziemy siedem klocków drewnianych, o różnych kształtach i kolorach.
I mały notes na kołowniku z opisem gry i 70 zadaniami. Notes od razu zachwycił Klarę, bo idealnie pasuje do jej małej dłoni, więc wiadomo było, że go nie odda i będzie „zarządzała” zadaniami w grze.
Pudełko ma na górze nacięcie, które pozwala wetknąć w nie wieczko i oprzeć na nim notes z odpowiednim zadaniem. Cudne oczywiście: porządek musi być 😉
NA CZYM POLEGA GRA: Zasady są takie, jakie lubię najbardziej – proste. Co nie znaczy, że prosta jest sama gra. Wybieramy zadanie z notesu i układamy je z klocków. 70 zadań jest przygotowanych według rosnącego stopnia trudności, więc jeśli chcemy, żeby pobawiły się młodsze dzieci, warto wybierać im zadania z początku, a dla starszych z dalszej części książeczki – tak się bawiliśmy rodzinnie z Klarą (5,5 lat). I tak na początku mamy ilustracje z kolorami klocków, ale potem widzimy już jednobarwne bryły. Pod koniec jest masakra!
WYKONANIE: Mrraaaauuu… Zabawka jest całkowicie wykonana w Polsce, co ma dla mnie wielkie znaczenie i zawsze podkreślam takie informacje, kiedy rozmawiamy z dziećmi. Lubię dostrzegać nawet najdrobniejsze sytuację w których mogą być dumne ze swojego kraju. Ale do tego tematu wrócę w oddzielnym wpisie, bo jest ważny.
Wszystkie elementy są solidne i wykonane w duchu eko. Pudełko świetnie się trzyma – wiem, bo sama niechcący zrzuciłam je z wysokości 1,3 metra na chodnik podczas wynoszenia do ogrodu. Nie ma żadnych zadziorów, co obsesyjnie sprawdzam zawsze przy zabawkach drewnianych „głaszcząc” je dokładnie osobistą dłonią – wiem, wiem, dziwne 🙂
PS. A TU obiecany link do ciekawej rozmowy o uzdolnieniach matematycznych dzieci, czyli dlaczego rodzice również, a może przede wszystkim, powinni dbać o pobudzanie ciekawości matematycznej u kilkulatków.
Wyglądają interesująco… To po prostu drewniane kostki, czy jest w nich coś jeszcze? W jaki sposób się łączą w przestrzeni? Mają jakieś magnesy, czy przylepce (mam na myśli bryły w kształcie litery T)?
To drewniane kostki. Gotowe bryły, które układa się jak klocki. Nie można zmienić ich kształtu, bo na tym polega gra – żeby wpasować właśnie te gotowe klocki w różne konfiguracje i trenować wyobraźnię przestrzenną. Rok po publikacji postu nadal jest to dla mnie jedna z najlepszych gier przestrzennych 🙂 pozdrawiam, Ania
Nadal nie rozumiem w jaki sposób pojedyncze klocki na fotografiach: 3,4 i 5, licząc od dołu, trzymają się razem. Mam na myśli np. tę gotową kombinację w kształcie litery T (kombinację z trzech pojedynczych żółtych klocków). Mając na uwadze grawitację dwa z tych klocków powinny upaść…
To jest cały jeden klocek. Składający się z żółtych sześcianów. Każdy kolor to jeden cały klocek – nie można zmienić kształtu pojedynczego klocka, jest zadany z góry, na tym polega trudność w tej grze.