W poszukiwaniu kalendarza wpadłam na ten, angielski. Ominęłam, bo wydawał mi się dobry dla malutkich dzieci – elementy są przesuwane, nie odczepiane. Ale został mi w pamięci. Aż w końcu uznałam, że dla 6-latki też jest świetny, bo oprócz mierzenia upływu czasu uczy też angielskiego.
WIEK: 3+
CENA: 48 zł
DLA KOGO: dziewczynki chłopcy, przedszkolaki, młodsza podstawówka
OCENA: zdecydowanie polecam, prosty, czytelna i estetyczna pomoc do nauki czasu i angielskiego
Kalendarz angielski jest w jednym kawałku, co pozwala podsunąć go nawet trzylatkowi. Ba, będzie to dodatkowa korzyść, bo maluch może trenować motorykę małą manipulując przesuwanymi elementami.
Wielkość pulpitu to 30x30cm. Sklejka ma grubość niecałego centymetra, a pod spodem znajdziecie niewielkie nóżki. Kalendarza można używać trzymając go na kolanach, stawiając na stole/podłodze/ławce, albo wieszając (ma z tyłu przygotowane otwory).
Edukacyjna część zabawki składa się z kolorowego nadruku, który podoba mi się, bo nie zajmuje całego drewna, dzięki czemu w tle mamy naturalne słoje. Są tu też trzy ruchome ptaszki, biedronka i ważka, które można dość swobodnie przesuwać wzdłuż wyciętych otworów. Jest grzybek ze wskazówką do wyznaczenia roku. I zegar z godzinami i minutami. Przy czym wskazówka minutowa ma coś genialnego – dziurkę przez którą można odczytać minuty.
Na kalendarzu można zaznaczyć: rok, miesiąc, datę, dzień tygodnia, porę roku, pogodę, oraz godzinę.
Muszę przyznać, że dawno nie zauroczyła mnie tak zabawka, że mam ochotę kupić ją na prezenty dla znajomych maluchów. Wysoko oceniam zarówno jakość, jak i czytelność. Bardzo podoba mi się to, że zabawka choć ruchoma, jest w jednym kawałku. Niczego nie trzeba chować, szukać, sprzątać, itd. Jak pisałam już do znudzenia – mam do takich rozwiązań wielką słabość.
Dla Klary kalendarz jest świetny. Zwłaszcza, że akurat używa i polskiego i tego, więc jest konkretnie „atakowana” edukacją czasową. Bawi się przy tym świetnie, ponieważ drewnianego kalendarza używa jako… pulpitu do podróży w czasie. Natchnęła ją do tego malutka wskazówka do ustawiania roku, gdzie można się cofnąć do lat 2013 i 2014.
No i poza wszystkim zabawka jest zwyczajnie ładna. Spokojnie może zwisnąć na ścianie zastępując obrazek. Na drewnianym płocie, który kończy nasze podwórko też wygląda ładnie.
Ooo bardzo fajny.
Piękny 🙂
Nauka poprzez zabawę jest doskonałym połączeniem 🙂 Pozdrawiam.
Taka nauka języka angielskiego przez zabawę to świetny pomysł. Ja wspólnie ze swoim synkiem poznaję nowe słówka, grając w taką pamięciówkę http://zuzutoys.pl/puzzle-gry/19-memo-wycinanki.html , a jednocześnie Adaś uczy się czegoś o polskim folklorze.
Bardzo fajnie, że powstaje coraz więcej zabawek edukacyjnych, dzieci w szybszy i przyjemny sposób będą mogły się rozwijać.