Pomysł na tę grę/ zabawkę/ układankę/ pomoc do nauki języka jest tak prosty, że aż banalny. Tym bardziej nie mogę wyjść z podziwu nad jego skutecznością. To nasz pierwszy kontakt z brytyjską firmą Orchard Toys i już przewiduję miłość. Klara „gra” z takim zaangażowaniem, że chyba nawet nie zauważa, że bawimy się po angielsku. Rozumiecie więc, że LOVE
Wiek: 4+
Cena: 39,90
Dla kogo: przedszkolaki, młodsza podstawówka, dzieci zaczynające naukę angielskiego
Ocena: zdecydowanie polecam, jedna z najlepszych pomocy do nauki angielskiego jakie mamy
Jeśli chodzi o te Karty do gry i nauki angielskiego to nie wiem od czego zacząć, bo wszystko wydaje mi się NAJWAŻNIEJSZE. Tak więc jakość, pomysł, prostota… Dobrze, załatwmy najpierw jakość. Wygodne pudełko, wytrzymałe, sztywne, elementy gry ze sztywnej, nadrukowanej i lakierowanej tektury. Ale takiej naprawdę sztywnej – zarówno karty z wyrazami jak i literki – można dać spokojnie czterolatkowi i nie zniszczy. Doczytałam też, że farby i lakiery są nietoksyczne, więc jak z emocji maluch zagryzie dajmy na to karteczkę „PIG” to też nic mu nie będzie.
Zdjęcia robiłam jak Klara była w szkole, więc „przy biureczku”, a nie podczas zabawy. Za to możecie zobaczyć jak pięknie moja Mama naprawiła stół, gdzie z powodu nieuwagi wypaliło się czarne kółko od podstawki świeczki. No i właśnie zobaczyłam, że na dwóch zdjęciach w tle widać pościel „Drzewa polskie” z Las i Niebo.
CO ZNAJDZIEMY W PUDEŁKU
– 20 kart z obrazkami: trzy i czteroliterowych, z jednej strony jest obrazek i podpis, z drugiej sam obrazek i miejsce na podpis
– 64 literki do ułożenia
– Pudełko z rączką, wielkości 19x14x8,5cm
JAK SIĘ BAWIMY, JAK SIĘ UCZYMY
Bawimy się świetnie, a uczymy podstępnie. Poważnie. Zasada jest bardzo prosta. Każdy pasek z wyrazem ma z jednej strony obrazek i podpis. Po przekręceniu widzimy ten sam obrazek i miejsce na podpis – tyle kwadracików, ile literek należy ułożyć.
Bawimy się z Klarą tak, że każda losuje cztery wyrazy, ona trzyliterowe, ja czteroliterowe. Kilka razy czytamy na głos. Zwracam jej uwagę na te miejsca, gdzie inaczej się czyta inaczej pisze, czyli gdzie słychać np. zamiast „u” to „a”. Potem odwracamy karty i próbujemy odtworzyć podpisy. Gramy w to codziennie po 5-10 minut. W ten sposób bardzo szybko Klara opanowuje wyrazy wraz z ich pisownią. Co mnie naprawdę zachwyca, biorąc pod uwagę, że Klaryca właśnie dopiero naukę angielskiego, zresztą dlatego przebuszowałam w Edukatorek.pl cały ich dział z nauką angielskiego (świetny tak przy okazji).
Przy okazji ćwiczymy czytanie literek pisanych, literowanie i składanie wyrazów ze słuchu, co dla pierwszoklasistki też jest bardzo ważne.
Oczywiście kart można używać na różne sposoby, w zależności od tego co jest potrzebne. Choćby jak fiszek do nauki języka – losujemy i powtarzamy słówka, odkładamy na dwie strony karty z których słowa znamy i te, co nam się nadal mylą. Następnego dnia powtarzamy te, których nie umieliśmy, itd.
Dziś nie będę się rozpisywać, choć oczywiście już ręka mi się rozpędziła i zaczęłam opowiadać o moich doświadczeniach z zajęciami dodatkowymi dzieci, bo zapisaliśmy Klarę na angielski dwa razy w tygodniu. Ale to może w oddzielnym tekście – muszę skończyć z moją skłonnością do „zapisywania” Was na śmierć.
PS. Obejrzałam ulotkę od układanki i znalazłam na niej bardzo fajne rzeczy. Wszystko właściwie mi się podoba, ale musimy mieć gry „Lunch box” i „Schopping list” oraz „Tell the time”. Jeśli ktoś ma, to proszę niech podzieli się opinią w komentarzu.