MÓJ RÓŻOWY SEKRET, CZYLI WSZYSTKIEGO CHI CHI LOVE Z OKAZJI DNIA MATKI

Z okazji dzisiejszego Dnia Matki porozmawiamy o wstydliwych sekretach. Bo chyba każda Mama jakiś ma? Mój nazywa się Chi Chi Love i jest małym, lekko pokracznym pieskiem.

Hmmm, właściwie to mogłabym skłamać i powiedzieć, że Klara BŁAGAŁA mnie o kupienie tej zabawki. Otóż nie. Kla wcale się nią nie interesowała. Nawet chyba nie zwróciła uwagi na jej istnienie. Kupiłam ją z własnej, nieprzymuszonej woli. A nawet z pełnym entuzjazmem. No dobra, właściwie to kupiłam ją trochę dla siebie. Oj co, łatwo przyznać się, że kupujemy dla siebie Lego, fajne puzzle, czy drewniane cuda, gorzej z towarami niepoprawnymi politycznie 😉

Właśnie myszkowałam w berlińskim sklepie wyszukując zabawki, których u nas nie widziałam. Fajnie. Dobre jakościowo. Edukacyjne, kreatywne lub przynajmniej neutralne. I WTEDY JĄ ZOBACZYŁAM. Nie spełniała żadnego z wcześniej wymienionych założeń, ale możliwe, że przemówiła do jakieś małej, różowolubnej dziewczynki we mnie, bo nie mogłam bez niej wyjść ze sklepu.

Wtedy jeszcze nawet nie wiedziałam, że Chi Chi Love to cała seria, a model, który mnie tak uzależnił nazywa się Paris II. Kla dostała Chi Chi na Gwiazdkę i bardzo się z nią zaprzyjaźniła. Okazało się, że w tym czasie wybuchł szał przedszkolny na te dziwaczne pieski, więc w końcu wstrzeliłyśmy się w trendy.

Mój kompulsywny zakup miał ten plus, że za zestaw zapłaciłam około 80 złotych, podczas kiedy w Polsce kosztował wtedy prawie 140. Na swoje usprawiedliwienie dodam jeszcze, że Kla chętnie bawi się pieskiem do dziś. Kiedy gdzieś się z nim wybiera, to w jego torebce mieszczą się spokojnie chusteczki higieniczne, okulary, nawet małe picie.

Zabawek w tej serii jest około 30, od małych maskotek do kolekcjonowania, po pluszaki w zestawach podobnych do mojego, o bardzo różnej tematyce – w wersji miejskiej, glamur, do kolorowania, plażowej, itd. Jest nawet Chi Chi Love wapirka z nosidełkiem w kształcie – aż boję się napisać – różowej trumienki.

TROCHĘ DANYCH: Nosidełko czy transporter – jak to niektórzy nazywają – wielkości około 23x17x15 cm, uszyte z mocno różowego, przepikowanego materiału z lakierowanymi wykończeniami. W przedniej części znajduje się dziura z siateczką na głowę pieska. Maskotka (wielkości ok. 20 cm) w tym zestawie jest ubrana w różową sukienkę na ramiączka, ze wzorem z białych serc i czarną lamówką. Ma też taką obrożę. Po naświetleniu sukienka i obróżka świecą w ciemnościach.

Klara tak pokochała Chi Chi Love, że od pewnego czasu zamęcza mnie o „siostrzyczkę”. Wybrała sobie nawet zestaw na Dzień Dziecka i prowadzi regularną kampanię na rzecz jego kupienia. Czy ulegnę? Oj, dajcie spokój, nie wiem – i to jest moja oficjalna odpowiedź 😉

zabawkator_chichi_love_1

IMG_9595

IMG_9598

zabawkator_chichi_love_5

zabawkator_chichi_love_2

 

5 komentarze do “MÓJ RÓŻOWY SEKRET, CZYLI WSZYSTKIEGO CHI CHI LOVE Z OKAZJI DNIA MATKI

  1. E tam, wyluzuj, my już kupiliśmy Rybce trzy chichilove 😉 Ale ta wasza super wygląda na zdjęciach, więc kto wie może rodzina się powiększy ;P A gdzie kupiłaś koszulkę bo Rybka byłaby zachwycona

  2. Ciężko chyba nie kupować małej dziewczynce różowych rzeczy 🙂

  3. też mi wstytd….mam 10lat i dalej bawie sie tymi pieskami…

    • 10 lat to żadne wstyd, są tak słodkie, że pewnie wiele starszych dziewczyn też się nimi bawi 🙂
      Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.