Kategoria wiekowa: od 3 lat
Cena: od 65 zł (+ koszt wysyłki)
Dla kogo: dla dziewczyn
Ocena: polecam
Zabawka może być oczywiście też dla chłopców, którzy mają ochotę bawić się w przebieranki. Tym bardziej, że obie myszki są płci niewiadomej, więc jedna może spokojnie być chłopcem. Ba, obie mogłyby być chłopakami, tylko szkoda by było sukienek z zestawu, których nie miałby kto założyć. Co do samych ubranek, to od razu uprzedzam, że nie są to ciuchy współczesne. Gdybym miała określić trend, to w przybliżeniu byłby to „Domek na prerii + jeden lekarski kitel”. Czy to jednak zniechęca do zabawy 5-letnią wielbicielkę różu i fankę baletowych paczek?
Oczywiście, że nie. Klarę zestaw niesamowicie ucieszył. Bawiła się nim dość długo po otwarciu paczki, a teraz chętnie do niego wraca, wykorzystując myszki w innych zabawach.
Pudełko drewniane (czyli już wielki plus) z wysuwanym zamknięciem (wymiary pudełka 13x26x5,3cm). Pudełko jest podzielone na 4 części. Są w nim dwie drewniane myszki, ze sznurkowo-nóżkami i rączkami, idealnymi do wyginania we wszelkich kierunkach. Myszki od stóp do czubka uszek mają 11 cm. Doliczyłam się 23 sztuk ubranek i chyba tyle było pierwotnie, bo myszki są u nas już ponad miesiąc, więc coś mogło zaginąć w międzyczasie.
Ubranka są kolorowe, można z nich skomponować sporo zestawów, po kilku tygodniach użytkowania widzę, że rozpruła się tylko jedna sztuka, a inna ma krzywo wszyty guzik. Pojawiło się też wiele wystających nitek. Poza tymi drobiazgami jakość zestawu jest dobra.
Co w zabawce jest najlepsze? Pudełko pozwalające wygodnie przechować zestaw, oraz posegregować elementy między przegródkami. Ponieważ jest drewniane, można przywalić je na półce górą innych zabawek i nie pęknie.
Słabe punkty zabawki? Szczerze mówiąc nie widzę. Może ubranka mogłyby być uszyte lepiej.
Co zabawka daje dziecku? Działa na wyobraźnię, bo dziecko ubierając myszki automatycznie układa sobie scenariusze „a teraz myszki idą spać”, „a teraz ubierają się do przedszkola”. Ale dla mnie jest najważniejsze, że ćwiczy sprawność paluszków, zmuszając je do precyzyjnych ruchów – włożenie małej bluzeczki na drewnianą figurkę wcale nie jest najłatwiejsze. Ta konieczność ćwiczenia sprawności manualnej wyryła mi się w pamięci przez kłopoty z mówieniem Aleksego. Naprawdę długo nie raczył się odzywać. Konsultująca go pani logopeda kładła ogromny nacisk na pracę dłoni przy układaniu klocków Lego (makaronu nawlekać nie chciał), tłumacząc, że ten rodzaj aktywności pobudza ośrodek w mózgu odpowiedzialny również za mowę. Od tamtej pory zabawki ćwiczące rączki dziecka, dostają ode mnie dodatkowe punkty.