Kategoria wiekowa: 5+
Cena sklepowa: 49 zł
Dla kogo: dziewczynki, dla chłopca, który marzy o lalce, albo ma ochotę szyć
Ocena: zdecydowanie polecam
Po pierwsze to za lalkę zapłaciłam 14,50 zł, bo kupiłam ją kilka dni temu, na wyprzedaży w Mothercare. Jeśli macie niedaleko ten sklep, to zignorujcie wpis i idźcie kupić lalkę, a potem już sami sprawdzicie dlaczego warto. Bo warto. Przede wszystkim jest świetnie wykonana, wszystko do siebie pasuje, a plastikowa igła z nicią jest tak bezpieczna, że mogłabym ją wręczyć 2-latkowi. Poważnie – a zaznaczam, że nie należę do matek wybitnie odważnych w kwestii szybkiego usamodzielniania dzieci.
Samo wyjęcie elementów z pudełka jest miłym zaskoczeniem, bo są złożone, a to oznacza, że zabawka po wykonaniu będzie większa od odpakowania. Niestety w większości zabawek jest odwrotnie – mamy wielkie pudło, a w środku czeka na nas małe coś. Tymczasem nasza Doll ma 35 cm wysokości + zdejmowane buty + królika maskotkę.
Prawie pięcioletnia Klara była tak zachwycona wizją samodzielnego uszycia lalki, że bez marudzenia spędziła nad nią blisko 3 godziny, z przerwami na zabawę elementami. Prawie cały czas byłam obok i pomagałam wiążąc supełki, czy omawiając kolejność szycia (chociaż instrukcja jest całkiem jasna). A dodanie króliczka do tej zabawki było pomysłem genialnym – Kla przećwiczyła szycie na małym elemencie, zanim zabrała się do prawdziwego wyzwania – znacznie bardziej skomplikowanej lalki.
Zamiast materiału maskotka uszyta jest z cienkiego filcu – zapewnia jej to większą sztywność. Miałam duże wątpliwości co do trwałości naklejanych elementów, ale Kla sprawdziła je zabierając Doll na cały dzień do przedszkola. Zabawka wróciła w takim samym stanie, w jakim wyszła z domu, a po kilku dniach zabawy, nadal nic nie odpadło, nie popruło się, nawet nie zabrudziło.
Na fali zachwtu pognaliśmy kupić na tej samej wyprzedaży dwa kolejne zestawy do szycia: pana Ciastka i świąteczny z Mikołajem, przecenione z 39 na 11,5 zł. O panu Ciastku napiszę niedługo, bo jest polecany już od 3 lat, a postać może zachęcić do szycia chłopców, którzy nie mieliby ochoty bawić się lalką. Postanowiłam też, że serię „Junior artist” będę miała od tej pory na oku.
Klaryca podczas zabawy trenowała zdolności manualne, podstawy szycia, cierpliwość i koncentrację. A kiedy pokazywała lalkę dziadkom i w przedszkolu, była tak dumna, że aż się zarumieniła. Igły, pozostałej po szyciu, nie wyrzuciłam – napiszę, jak wymyślę własne zestawy na jej wykorzystanie.
witam
moj syn jest swietnym przykladem szyjacego chlopca, od urodzenia szyje z babcia na maszynie 🙂
haftuje -tylko ze babcia tworzy mu dziurki na tekturce ale zasada szycia taka sama
u nas zamilowanie do szycia wyhodzi w co drugim pokoleniu prababcia mama i moj syn …..ja choc szyje od urodzenia nie mam az takiej milosci dla tego zawodu 🙁 🙂 ale ,… nie powiedzialam ostatniego slowa
pozdrawiam
ps
z tym haftowaniem to jak z ta lalka
na filcu sa dziurki a my robimy je na tekturce -wzor olowkiem a potem igla na maszynie -potem syn haftuje zarazil tez szyciem kolege i kolezanke 🙂