Dziś krótko, bo o cenach, a cyferki wiadomo – są konkretne, więc nie ma co się rozczulać. Za to dobrze wiedzieć na jakie się przygotować. Wpis o tym czy w ogóle warto jechać do Legolandu i który wybrać znajdziecie TU. A o podróży i noclegu przeczytacie TU.
Ceny podaję z notatek osobistych, dotyczą wyjazdu do niemieckiego Legolandu w Gunzburgu, ale uwaga DOKŁADNIE SPRZED 2 LAT. Nie zmieniły się chyba jakoś dramatycznie, ale też nie chodzi przecież o to, żeby wyliczać wszystko co do złotówki, tylko orientacyjnie. Zresztą i tak są to ceny w Euro.
Oj no dobrze – wiem o co chcecie zapytać – po co mi do cholery notatki z wyjazdu sprzed lat? Nie wiem. Odruch taki. Jak gdzieś jadę pierwszy raz, to mam ze sobą notatki co zwiedzić, gdzie zjeść, o czym czytać. Z kolei podczas wyjazdu zapisuję informacje o noclegach, cenach, sklepach, podróży. Nic specjalnego, ale pomocne jeśli chcę wrócić w to samo miejsce.
KOSZTY GŁÓWNE:
Na początku podróż – o samej podróży i jak się zorganizowaliśmy przy okazji z poza_legolanodową wycieczką, napiszę później. Dziś tylko koszty.
Podróż w jedną stronę, spod Warszawy do bram parku rozrywki, kosztowała nas ok. 120 Euro, licząc paliwo + opłaty za autostrady. Pakiet w Legolandzie dwu dobowy: dwa noclegi, dwa śniadania, parking, dwa wejścia familijne (u nas 4 osoby) zapłaciliśmy dokładnie 430 Euro. Potem dokupiliśmy jeszcze wejście na trzeci dzień, ale nie zapisałam ile kosztowało.
To właściwie były główne koszty, natomiast domyślam się, że interesuje Was najbardziej poziom cen w samym parku, tzw. drobiazgów. Oczywiście, że nic tak nie bankrutuje rodzica jak urocze drobiazgi właśnie.
TAK ZWANE DROBIAZGI:
Obiad – kawałek twardego kurczaka, tłuste frytki i mały sok, ale za to podany w szklanym kielichu, aaaaa i ketchup – 20 Euro. Gumowata pizza, jak i makaron z tłuszczem, tyle samo. Próbowaliśmy jeść trzy razy, w trzech różnych miejscach. Makabra. Kiedy znajomi ostrzegali mnie, że będziemy musieli jeść fast food, nie histeryzowałam, nie jestem ortodoksyjna w tej kwestii. Ale nie byłam przygotowana na to, że serwowany w Legolandzie fast food, przebywa tam od kilku lat. A kosztuje tyle, co normalny obiad, przyznacie. Dobrze, już nie marudzę. Jedzenie to jedyne co mnie rozczarowało.
Napój zwyczajny 4 Euro, mrożony 6,5 euro. Kanapka – biała bułka z serem i sałatą – 2,5 Euro.
Internet – 7,5 Euro na jeden komputer. Zabawki, gadżety, pamiątki – ceny Lego. Zwyczajnie. Ani niższe, ani wyższe. Wybór większy niż w Polsce, ale dostępne są głównie nowości.
Poza tym nie kosztuje Was nic. Żadna atrakcja znajdująca się w parku.
Przypominam tylko, że my na terenie parku mieszkaliśmy, więc nie kusiło nas żadne szwendanie się i wydawanie kasy dodatkowe. Zresztą jeśli myślicie, że po dni zabawy z dziećmi w parku, wieczorem będziecie mieli ochotę spacerować i eksplorować okolicę, to mówię Wam: raczej nie.
CO Z PODRÓŻĄ I NOCLEGIEM?
Tyle o pieniądzach. Czy warto było mieszkać na terenie Legolandu, jak wyglądały domki, jakie były śniadania w restauracji na terenie wioski oraz jak rozwiązaliśmy kwestię kilkunastogodzinnej podróży, napiszę w części trzeciej. Spokojnie, trzeciej i OSTATNIEJ. Mam całą masę zdjęć, więc dokładnie pokażę Wam jakich warunków możecie się spodziewać.
PS. Do pieniędzy zdjęć nie mam, więc zamiast tego pokażę dwa ukochane miejsca naszej ekipy. Klara zakochała się w wodnym placu zabaw, więc naprawdę cieszę, że to był maj i Kla mogła biegać półnago, mokra przez 2 godziny i nic jej nie było, oprócz lekko sinych ust, ale co to za zabawa, która nie kończy się sinymi ustami, pfyy…
Aleksy kilka razy wracał do strefy walk wodnych na statkach. Poważna sprawa. Wciąga też dorosłych facetów, więc jeśli wyślecie tam syna i tatę, macie ich z głowy na kolejne 2 godziny.
Świetny post! Bardzo ładne zdjęcia i przede wszystkim bardzo kompleksowo wyjaśniony cały proces 😉
To ja dołożę swoje:
Zwiedziliśmy z chłopakami (4 i 7) rok po roku oba Legolandy (Billund i Guenzburg).
W Billund mieszkaliśmy poza parkiem z racji tego, że hotel musiał być blisko lotniska, coby zdążyć na samolot powrotny. Dojazdy do parku są świetnie zorganizowane, więc nie było problemu. A dzieci przez te pół godziny powrotu były na tyle podekscytowane, że mimo 8h w parku nie padły jak muchy.
Billund jest dobre, jeśli wycieczka zakłada tylko Legoland i ma być krótka. Są tanie loty z Krakowa (ok. 600 zł za 4 os. tam i z powrotem), tylko że niestety powrót na tyle wcześnie, że zostaje do wyboru jeden hotel (300E za 4 osoby ;/). Za Legoland zapłaciliśmy 207E za 2 dni.
Jedzenie, było bardzo takie sobie, choć jedna knajpa ze szwedzkim stołem dała radę, szkoda, że cenowo była niemiła 😉 Dodatkowy problem, to brak sklepu spożywczego zarówno przy lotnisku, jak i przy parku, więc byliśmy zdani na budki w Legolandzie.
W Guenzburg byliśmy w ramach wakacji we Włoszech, po drodze. Mieszkaliśmy na campingu w Legolandzie (taniej niż na campingach okolicznych, ale to nie jest camping wysokiej klasy 😉 Przyzwyczajeni do wielkości miejsc i całej infrastruktury na campingach we Włoszech byliśmy trochę zdziwieni 🙂 Faktem jest, że jest nastawiony na ludzi, którzy prześpią się dwie noce i pojadą dalej. Cena 212E za 2 noce na campingu i 2 dni w parku dla 4 os. (Zdecydowanie taniej niż opcja duńska). Z jedzeniem i cenami za napitki gorzej i drożej (w każdym razie takie mieliśmy wrażenie, bo cen nie mam) niż w Danii, ale tym razem byliśmy zmotoryzowani, więc zaliczyliśmy sklep i kolacje w miasteczku (BTW Guenzburg b. sympatyczny).
Parki oba świetne! 🙂 I mimo nastawienia za pierwszym razem, że zaciśniemy zęby i przetrwamy, to nie tylko przetrwaliśmy ale dobrze się bawiliśmy i rok później pojechaliśmy do kolejnego Legolandu.
Niestety nie wszystkie atrakcje są bezpłatne, a dokładniej niektóre wymagają wysupłania paru euro. Niemniej da radę się cudownie bawić bez nich.
Jeśli ktoś rozważa również Playmobil Park pod Norymbergą, to Legoland rządzi – zdecydowanie.
To mówiłam ja, jednostka, która nie lubi placów zabaw, parków rozrywki i której cała rodzina nie wsiądzie na dużą karuzelę, że o kolejce nie wspomnę 😉
dziękuję za info. właśnie rozważam….
My będąc w Legoland Billund wydaliśmy ponad 5000 zł. Zanim uznacie mnie za szaleńca – to kwota cała, licząc w sumie 6 dni. Paradoksalnie Legoland nie okazał się najciekawszą atrakcją wyjazdu tylko GivskudZoo, Miniatur Wunderland w Hamburgu (po drodze) oraz wyspa Romo. Legoland był fajny i… po prostu fajny :)) Jeśli ktoś chciałby dokładnych wyliczeń z 2017 to mogę podesłać lub wrzucę link, ale tylko za zgodą admina, bo jestem tu gościnnie i nie chcę robi krypto :))
Witam chciałam zapytać o szczegóły. Proszę o kontakt Magda.asia@gmail.com