Kiedy typowałyśmy piórnik od razu wytłumaczyłam Klarze, że nie szukamy takiego z wyposażeniem. Myślałam, że będzie trudno, ale wystarczył argument, że piórnik dla dziecka z wyposażeniem ma już wybrane przez kogoś rzeczy, a wnętrze pustego można skompletować samemu. Dlaczego takie gotowce uważam za najmniej korzystne i jaki model jest najwygodniejszy w użytkowaniu?
Oczywiście jeśli kupiliście tornister z zestawem, to piórnik z wyposażeniem już tam jest i nie ma nad czym się zastanawiać. Chyba, że wybraliście tak jak my tornister, który pokazywałam wczoraj – z tegorocznej oferty sieci Rossmann, który jest wprawdzie z całym kompletem dodatków, ale piórnika akurat nie ma. Więc można wybrać samemu.
Wyposażony piórnik dla dziecka? U nas się nie sprawdza!
1. Są duże i ciężkie, mają dodatkowe, rozkładane elementy z uchwytami – to wszystko waży.
2. Taki piórnik po otwarciu, czyli rozłożeniu zajmuje naprawdę dużo miejsca. W domu – pal licho, ale już na niewielkiej ławce w szkole, to przeszkadza.
3. Wyposażenie jest najczęściej ładne, kolorowe, ale słabej jakości (nawet w drogich piórnikach, na to nie ma reguły).
Dlaczego jakość wyposażenia jest tak ważna?
Czy to nie jest przesada w przypadku malucha? A może snobizm?
Wbrew pozorom to bardzo ważne jakiej jakości jest ołówek, gumka czy temperówka. Wie o tym każda osoba, która chodziła do szkoły artystycznej. Ołówek ołówkowi nierówny. A na początku nauki pisania jest to sprawa KLUCZOWA, żeby ułatwiać a nie utrudniać.
Nie będę się nad tym rozpisywać, ale zwróćcie uwagę, że kolorowe, zabawne gumki dziecięce często rozmazują zamiast wycierać. To może być dla dziecka bardzo zniechęcające. Lepiej kupić najzwyklejszą gumkę za 2,5 zł Pelikana, ale prawdziwą, do ołówka.
To samo z ołówkami. Niby większość to HB, ale kiepskie firmy nie dbają o grafity dobrej jakości i taki ołówek może się ślizgać po papierze, zostawiając słaby ślad. Nie dość, że dziecku trudniej się pisze, to jeszcze coraz bardziej przyciska ołówek do kartki wyrabiając zły nawyk przebijania stron. Inwestycja w dobry ołówek to kolejne 2-3 złote. Warto od razu kupić ołówek B, może dziecko będzie wolało na początek coś miększego (tylko nie B4, B6 itd. bo im miększy ołówek, tym grubsza linia i problem z rozcieraniem grafitu po zeszycie, czyli brudzeniem).
Słaba temperówka łamiąca końcówki kredek, czy zacinająca się, wyrobi w dziecku przekonanie, że nie umie/ jest jeszcze za małe/ nie jest sprawcze. Takie przykłady można mnożyć. Niby nic, ale wierzcie mi – tu narzędzia mają znaczenie. Z kolei są to na tyle niedrogie drobiazgi, że kupienie tanich-drogich nie jest aż taką różnicą, bo mieści się w kilku złotych. Dlatego uważam, że piórnik dla dziecka powinien mieć zawartość skomponowaną przez rodziców.
Jaki rodzaj piórnika okazał się najwygodniejszy?
Bezkonkurencyjny okazał się typ nazywany przez sprzedawców etui, albo piórnikiem płaskim, a nawet kosmetyczką. To znaczy, że otwiera się jego górna pokrywa (na suwak) a środek jest jedną przestrzenią, lub ma najwyżej jedną dodatkową podziałkę – jak jest ich więcej to trudniej rozmieścić wyposażenie o większych gabarytach. Ważne, żeby był sztywny, czyli nawet pusty musi zachowywać pierwotny kształt. Dzięki temu po otwarciu nie trzeba w nim szperać, bo wszystko widać.
Tuby, piórniki podłużne odpinane z boku, płaskie saszetki nie sprawdzą się w pierwszych klasach. (W kolejnych zresztą też nie, chyba że nastolatek będzie nosił trzy rzeczy na krzyż). To znaczy: dramatu nie będzie, oczywiście. Tylko niższy komfort.
Po otwarciu piórnika płaskiego dziecko widzi od razu wszystko co ma w środku. Taki piórnik może stać otwarty na ławce w szkole, bo nie zabiera dużo miejsca. Dobrze jeśli po wewnętrznej stronie klapy ma kieszonkę z siatki zapinaną na suwak, bo tam może wrzucić drobiazgi, pieniądze na wodę, chusteczkę do czyszczenia okularów, naklejkę dla koleżanki . I tyle, nic więcej nie trzeba. No i nie za dużo wyposażenia do środka. Za to dobrze dobranego.
Na zdjęciach możecie zobaczyć też piórnik dla dziecka, który 5 (!) lat temu kupiłam Aleksemu na wyprzedaży w Berlinie za jakieś grosze, chyba ok. 25 zł. Niezniszczalny Scout. Co roku prany i co roku wygląda jak nowy. Teraz przed praniem jak widać. Szukałam takiego Scout’a w Polsce dla Klary, ale bezskutecznie. Zdecydowałyśmy się na sówkę Stilo, żeby motyw pasował do teczki i oczywiście wielkiej miłości Klary do sów.
A poniżej możecie zobaczyć jakie fajne mogą być piórniki płaskie.
Zdjęcia: Ania Oka, firmowe: Stilo, Spiegelburg, Stil, Herliz, Dakine.
Fajne te piórniki i szkoda, że tak krótko się czytało i oglądało bo świetna recenzja.
Potwierdzam – jedyny słuszny kształt piórnika 🙂 Córka ma Nici.
Do Autorki – pytanie
Chciałam zapytać o piórnik Stilo z sową – czy ma w środku jakieś uchwyty na ołówek / długopis?
Będę wdzięczna za odpowiedź, bo nigdzie nie mogę nigdzie znaleźć takiej informacji…
Jak wybierałam pierwszy piórnik dla pierwszaka (córka) był to 3 komorowy, duży (i śliczny), topowej marki piórnik z wyposażeniem. Wyposażenie beznadziejne, daliśmy wszystko na świetlicę szkolną.
Kwestia użyteczności, zwłaszcza jak dziecko jest małe i nieporadne to z drudem wkłądało każdą kredkę do gumek itp. Potem już tylko wrzucała wszytko jak leci i zapinała piórnik (chyba z pomocą koleżanki). 🙂
Drugi już to był tuba, bardzo ładna sprawdza się w przypadku bałaganiarzy (patrz wyżej).
Teraz planujemy trzeci, usztywniana tuba, jest bardziej praktyczny.
Syn ma piórnik z wyposażeniem kupiony z tornistrem kredki ołówki gumka jak najbardziej dobrej jakości więc może tutaj zależy jaka firma uzupełnia te piórniki. 😉