To co? Termometr pokazuje 30 stopni ciepła, odliczamy dni do odebrania świadectw szkolnych i przedszkolnych dyplomów – chyba pora zacząć pokazywać gry do ogrodu i na wakacyjne wyjazdy? Jakie trzy cechy różnią gry plenerowe od domowych, dlaczego warto się nimi zainteresować i jakie – do tej pory nieznane w naszym domu – gry fińskiej firmy TacTic, postanowiłam wypróbować? O tym przeczytacie w dzisiejszym artykule.
GRY DO OGRODU – LEPSZE OD DOMOWYCH?
Zacznijmy od różnicy między grą outdoorową a domową. Po pierwsze elementy gry przeznaczonej do zabawy na zewnątrz powinny być większe, niż w zwyczajnej zabawce. Duże pionki czy kości, nie tylko nie giną tak łatwo w trawie, lecz także sprzyjają ruchowi całego ciała. Po drugie materiał, z którego wykonana jest gra, musi być bardzo odporny, by znieść różne warunki atomosferyczne. Po trzecie gra plenerowa ma prostsze zasady – takie, które można poznać w kilka minut. Dzieci nie wychodzą na podwórko, aby wczytywać się w skomplikowane instrukcje, a potem pilnować kilkudziesięciu reguł. Chcą się bawić, szaleć, być w ruchu.
Dlaczego warto angażować dzieci w granie plenerowe? Ponieważ gry do ogrodu mają wszystkie zalety zwykłej gry, ale dodatkowo angażują całe ciało, nie tylko ręce. Czyli mamy mądry sposób na zabawę oraz ruch na świeżym powietrzu w jednym.
MUMINKI MÖLKKY
wiek: 5+, liczba graczy: min. dwóch, czas rozgrywki: 10–20 minut, cena: od 90 zł
Nie będę czarować, bo pewnie i tak się domyśliliście. Owszem, przy wyborze tej zabawki kierowałam się WZOREM. Zobaczyłam kręgle ze stadem hatinfnatów i przepadłam. Ale mam też rozsądne wytłumaczenie. Nigdy nie graliśmy w tę grę i byliśmy jej bardzo ciekawi. Jak wszystkiego, co wywodzi się z Finlandii. Möllky to gra zaprojektowana w Muminkowym kraju w 1996 roku.
Jak w nią gramy? Bardzo prosto. Ustawiamy kręgle i rzucamy w nie zbijakiem. Każdy ma wypisany na górze numer, a ustawia się je według ustalonego wzoru, zawsze tak samo, nie dowolnie. Wygrywa pierwszy gracz, który zdobędzie 50 punktów. Więc ustawiamy, rzucamy, liczymy, ustawiamy (na miejscu zbitych kręgli), rzucamy, liczymy, ustawiamy… Aż będzie nam tak dobrze szło, że zapiszemy się do udziału w mistrzostwach, które Finowie organizują od 20 lat.
Möllky, jak każda gra będąca połączniem precyzji i szczęścia, wzbudza niesamowite emocje. Wspaniałe jest też to, że może łączyć w zabawie graczy w bardzo różnym wieku. Jeśli zawodnik jest młodszy, staje bliżej i rzuca zbijakiem z mniejszej odległości. Starszy gracz będzie celował z punktu przepisowo wyznaczonego na 4 metry od kręgli. Proste zasady i możliwość stopniowania trudności w zależności od wieku graczy sprawiają, że jest to doskonała gra rodzinna.
Wszystkie elementy są wykonane z drewna. Mamy tu zbijak i 12 kręgli o wysokości ok. 15 cm, z ukośnie ściętą górą.
CLASSIC BEANG BAG GAME
wiek: 5+, liczba graczy: 2, czas rozgrywki: 20 minut, cena: od 80 zł
Jak zobaczyłam tę grę, to od razu pomyślałam: Nieeee. Duże to jest i banalnie proste. To już lepiej narysować kółko na piasku i rzucać do niego patykiem. Tymczasem okazało się, że jeśli chodzi o gry do ogrodu, ta jest najlepsza według dzieci. Moich, sąsiadów i kuzynów. Wszyscy ją uwielbiają. Jeśli mieszkacie niedaleko i słyszycie jakieś straszne wrzaski dochodzące z naszego ogródka, nie wzywajcie służb mundurowych. To tylko dzieci grają w Classic Bean Bag Game.
Co my tu mamy? Dwie deski z otworami ustawiane pod kątem dzięki przykręcanym nóżkom. Osiem materiałowych woreczków w dwóch kolorach, wypełnionych czymś podobnym do ciemnego talku.
Możemy grać w dwie osoby lub dwie drużyny. Punktacja jest banalnie prosta. Jeśli rzucony woreczek zatrzyma się na desce, dostajesz jeden punkt. Jeśli trafi w otwór, masz trzy punkty. Masz cztery rzuty, więc możesz próbować nie tylko celnie trafić, ale też przesunąć kolejnym rzutem woreczek, który już leży na desce. Może uda ci się wsunąć go w otwór? W zależności od sprawności uczestników ustawiamy ich od 3 do 8 metrów od desek.
Niesłychanie emocjonująca i dynamiczna rozgrywka. Świetny punkt programu na piknik, imprezę, ognisko. Zaskakujące jest to, że dorośli bawią się tak samo entuzjastycznie jak dzieci.
KUBB
wiek: 8+, liczba graczy: min. dwóch, czas rozgrywki: 30 minut, cena: od 80 zł
A to Kubb – zabawa, którą od kilku lat obserwujemy nad Bałtykiem. Jeździmy w to samo miejsce, gdzie spotykamy rodzinę grającą w Kubb. Dlatego, zaintrygowana, postanowiłam, że skoro mają być gry do ogrodu, to musi być i ta, żebym sama w końcu dowiedziała się, o co w niej chodzi. Okazało się, że i tu zasady są bardzo proste. Musisz jedynie mieć kawałek w miarę równego terenu – ja z przejęcia aż skosiłam trawę.
Twoim celem jest przewrócenie kręgli poprzez rzucanie w nich zbijakami. Najpierw celujesz w kręgle, a na końcu w króla. Jest to zupełnie inna gra, niż z Muminkami. Tam kręgle stoją w jednym miejscu, tu są rozstawione na polu. Dlatego Kubb polecam dzieciom starszym, ok. 9–10 lat, i dorosłym. Rozgrywka jest dłuższa i trudniej zdobyć punkty niż w zwykłych kręglach.
Można grać w dwie osoby, można drużynami. W pudle znajdziecie: króla, 10 kręgli, 6 zbijaków, 4 paliki boczne, instrukcję.
YATZY XL
wiek: 5+, liczba graczy: min. dwóch, czas rozgrywki: 30 minut, cena: od 60 zł
A oto ulubienica mojego syna – gra Yatzy XL. Mamy tu pięć wielkich, drewnianych kości, tekturowy pojemnik z rączką (nie zostawiajcie go na deszczu) oraz notes do zapisywania wyników. Jedną z zasad gry jest to, że kości nie rzucamy z dłoni, ale z pojemnika. Jednak zauważyłam, że kości potrafią się w nim blokować, więc jeśli jesteście w stanie rzucać, biorąc wszystkie w ręce (formujemy koszyczek i zagarniamy do niego kostki), to może okazać się to wygodniejsze.
Kości rzucamy trzy razy. Dokładne zasady punktacji znajdziecie w instrukcji. Ja wybrałam inne gry do ogrodu, w tę gra Aleksy z kolegami. Jego zadaniem jest to gra losowa, ale z dużym pierwiastkiem decyzyjności, ponieważ sami wybieramy układy i liczbę rzutów. Podobno można w nią grać godzinami. Nie wiem, ale spróbuję na wakacjach.
Do czego jeszcze Aleksy wykorzystuje kości XL? Do ogrodowych rozgrywek RPG-owych. Wielkość kostek zawsze rozbawia uczestników.
Dziękuję za ten post. Gry plenerowe dają powód do wyjścia z domu i samo to już jest w nich świetne. No i drewno – mnóstwo drewna – bardzo lubię 🙂
Bardzo ciekawe zabawki, jak znalazł przed wyjazdami letnimi.
Fajny wpis, bo zabawek do domu jest od zatrzęsienia a podwórkowych dużo mniej. Im wiecej nowych form zabawek podwórkowych sie pojawia i więcej sie o nich mówi/pisze tym wieksze szanse ze nasze dzieci beda mniej przed ekranem 😉 pozdrawiam