Takie zupełnie najlepsze w tej zabawce jest to, że motywuje do zabawy z dzieckiem, z rówieśnikami, rodzinnej. Jasne, że wymaga to naszego czasu i zaangażowania, ale właśnie przy okazji teatrzyków możemy lepiej niż w czasie innych aktywności poznać nasze dziecko – jego kreatywność, język, wyobrażenie o świecie i relacjach, a nawet tajemnice, marzenia, czy niepokoje.
Wiek: 3-8
Cena: 29 zł
Dla kogo: Myślę, że bardziej chłopcy, albo dziewczynki interesujące się maszynami
Ocena: polecam i na słoneczne podwórko i do zabawy po ciemku, przed snem
Mam wrażenie, że jeśli chodzi o Klarę, to kompletnie zaniedbałam jej edukację teatralną i muszę to nadrobić. To znaczy: chcę to nadrobić. Przed przedszkolem starałam się zabierać ją na spektakle przynajmniej co dwa miesiące, choć niełatwo było znaleźć przedstawienia dla takiego malucha. Od kiedy chodzi do przedszkola, odpuściłam, bywamy może raz na pół roku? Bez sensu, skoro Klara uwielbia teatr.
Z Aleksym było inaczej. Pilnowałam każdej premiery, każdego przejezdnego teatru, każdego spektaklu w okolicy i w stolicy. Ile się nagimnastykowałam, żeby zawsze mieć bilety w pierwszy rzędzie! Przez lata wydawało mi się, że to „dodbanie” teatralne nie miało większego znaczenia, że nie wpłynęło na mojego syna. Aż do tego roku, kiedy Aleksy-matematyk zaczął chodzić na zajęcia teatralne (z wielkim zaangażowaniem) i pisać własne scenariusze – tak, przeznaczone na scenę. Czyli jednak gdzieś ta zaraza (w tym wypadku szczęśliwie teatr) zostaje.
Skąd moje dzisiejsze przemyślenia? Z małego pudełka zatytułowanego „Teatrzyk Cieni. Niesamowite maszyny”. Zabawka jest polskiej firmy (plus), którą dopiero odkryłam i testuję. Do wyboru jest jeszcze pudło „Podwodny świat” i „Zaczarowane królestwo”. W tekturowym opakowaniu znajdziecie ośmiu bohaterów, do każdego klips i patyczek do zamocowania, oraz książeczkę z 10 scenariuszami zabaw.
JAK SIĘ NIM BAWIMY: To zależy. Ja bawię się z Klarą układając własne historyjki, raczej w dzień, a wczoraj – jak widać na zdjęciach – odkryłyśmy, że zabawa na słońcu jest znacznie wygodniejsza niż w domu: słońce nie spada z łóżka, tak jak lampka, a elewacja do przedstawienia taaaaka duża, że aktorzy mogą nawet biegać po scenie.
Tata Michał bawi się z Klarą przed snem, w domu. Najczęściej jest wtedy tak padnięty, że woli korzystać z gotowych historyjek z załączonej książeczki. W łóżku jest mniej wygodnie, ale – muszę to przyznać – bardziej magicznie. Zwłaszcza, że maszyny są fosforyzujące, więc jeśli się je wcześniej naświetli, to świecą. Wcale nie trzeba wtedy robić teatru cieni, można zgasić wszystko, tak aby w ciemności unosiły się tylko świecące zarysy Niesamowitych Maszyn.
CO ZABAWA DAJE DZIECKU? Przede wszystkim rozrywkę – nie znam dziecka, które nie lubi tej zabawy. Poza tym rozwija wyobraźnię, język, trenuje umiejętność opowiadania dialogów, może nawet działać terapeutycznie, jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko w swojej opowieści podzieli się własnymi doświadczeniami, dobrymi, ale też złymi.
Zdarzało mi się przygotowywać teatrzyki samodzielnie, więc do tej zabawki byłam nastawiona sceptycznie, ale powiem szczerze, że bardzo mi się ten gotowiec podoba. Zwłaszcza, że nadaje się na fajny, niedrogi prezent. A do uchwytów – jak ktoś jest bardzo dzielnym rodzicem – można z dzieckiem stworzyć dodatkowe postacie.
super!