Nie tylko pod gołym niebem, ale w ogóle bez ścian, podłogi, współczesnej toalety, lodówki, stołów czy zabawek. Czasem nawet bez stałej siedziby. LEŚNE PRZEDSZKOLA są prawdziwym powrotem do korzeni dzieciństwa. Myślicie, że to nowa moda jak glutenowa wolność, czy wieszczone na ten rok kulinarny kuracje brukselką? Skąd. Edukacja plenerowa ma już kilkadziesiąt lat i właśnie powoli wkracza do Polski.
Dla mnie inicjatywa jest trochę spóźniona, bo moje drugie dziecko właśnie wyrosło z wieku przedszkolnego. Ale kibicuję jej bardzo i polecam waszej uwadze. Leśne przedszkola to może być rozwiązanie przywracające dziecku wiele z tej naturalnej wolności, którą my mieliśmy jako dzieci jeszcze 20-30 lat temu.
LEŚNE PRZEDSZKOLA – POWRÓT DO NATURY
Kolebką przedszkoli zewnętrznych jest Skandynawia, gdzie ten rodzaj opieki zbiorowej wprowadziły najprawdopodobniej matki zajmujące się na zmianę grupami dzieci – swoich, sąsiadów, rodziny. Pierwsze próby formalizowania takich działań miały miejsce w połowie XX wieku. Od ponad pięćdziesięciu lat rozwiązanie to jest z powodzeniem stosowane również w Niemczech. Aktualnie przedszkola na świeżym powietrzu są mocno promowane w USA, Japonii i Czechach, przy czym u naszych sąsiadów idea ta rozwija się niezwykle szybko.
Oficjalnie placówki o których piszę nazywane są przedszkolami leśnymi. Trafniejsze wydają się określenia „na świeżym powietrzu”, lub „na zewnątrz” bo miejsca te nie powstają jedynie w lesie, ale ogólnie w otoczeniu przyrody. Zdarzają się przedszkola usytuowane na łące, przy strumyku, w wiejskim sadzie, czy nad brzegiem morza.
Modelowe leśne przedszkole to takie gdzie dzieci bawią się tym, co oferuje dany obszar: patykami, ziemią, kamykami, wodą, muszlami. Przestrzeń jest również organizowana tak, aby jak najmniej ingerować w naturę. Zapomnijcie więc o kupnych stołach, karuzelach, pomocach. Siedziska robione są z kamieni, pni, zbijane z desek, a jeszcze chętniej wiązane sznurami. Za plac zabaw służą zwalone kłody drzew, płaskie głazy, naturalne nierówności terenu, okoliczne drzewa. Mogą pojawić się szałasy, sznury służące do tworzenia najprostszych huśtawek czy wiązania drabinek.
Nie ma też typowego budynku administracyjnego z nowoczesnych materiałów. Jedynie proste, drewniane altany, namioty w rodzaju tipi, domy z ziemi, gliny, czy przenośne, nieogrzewane baraki. W takim przedszkolu dzieci nie realizują żadnego programu, a dorośli opiekunowie nie wymyślają dla nich zorganizowanych zajęć. Są z maluchami tylko po to, żeby służyć pomocą i zapewniać im bezpieczeństwo.
Przekąski i napoje w większości przynoszone są z domu. Jeśli podopieczni gotują to wspólnie i na prawdziwym ogniu. Często też jedzą wyhodowane przez siebie warzywa i owoce. Wiosną i latem zakładają ogródki z ziołami i kwiatami, jesienią grabią liście.
Jako wyprawkę dla takiego przedszkolaka rodzice, zamiast kapci z białą podeszwą i kredek, szykują chociażby nieprzemakalne spodnie i kalosze, ale też śpiwór. Bo dziecko, które się zmęczy zabawą pod gołym niebem, może w każdej chwili wejść do tipi, wsunąć się do śpiwora i zasnąć.
A MOŻE PRZEDSZKOLE KOCZOWNICZE?
Bardziej ekstremalną odmianą przedszkoli leśnych jest organizowanie ich w stylu codziennych wycieczek w naturę. Takie przedszkole w ogóle nie ma swojej siedziby, tylko umowny teren który regularnie eksploruje. Rano dzieci przywożone są przez rodziców w umówione miejsce i pozostawiane z opiekunami, którzy zabierają je na kilka godzin na plażę, do lasu, na łąkę. Organizatorzy starają się jednak, żeby wyprawy odbywały się w pobliżu budynków – choćby leśniczówki – w których można się schować w sytuacji ekstremalnej, burzy czy zamieci.
Oczywiście przedszkola – w zależności od kraju, potrzeb społeczności i wizji założycieli – różnią się między sobą. Część z nich dysponuje jednak niewielkim, całkowicie współczesnym budynkiem z toaletami. W wielu realizowane są konkretne programy rozwijające. Oczywiście nic pozostającego w sprzeczności się z ideą nauczania przez naturę. Najczęściej przedszkola te są prowadzone w duchu Montessori czy edukacji Waldorfskiej. Można też spotkać się z programami autorskimi oraz przedszkolami demokratycznymi.
LEŚNE PRZEDSZKOLA SĄ JUŻ W POLSCE?
Tak. Zwłaszcza w ostatnim roku pojawiło się sporo doniesień o planowym rozpoczęciu działalności leśnych placówek. Doliczyłam się co najmniej kilkunastu, w tym jednej szkoły. Większość to przedszkola gdzie oddajemy dzieci opiekunom, ale są też takie – przeważnie dla wieku do 3 lat – do których może przyjść rodzic z dzieckiem i zostać na cały czas pobytu malucha.
O to gdzie i jakie mamy szanse na zapisanie dziecka do przedszkola, najlepiej dowiedzieć się w krakowskiej Fundacji „Dzieci z Naturą” która zajmuje się wspieraniem rozwoju leśnej edukacji w Polsce i na bieżąco śledzi na jakim etapie są powstające placówki.
I na zakończenie akcent praktyczny: ile w Polsce kosztuje leśne przedszkole? Ceny są różne w zależności od wybranej opcji i placówki. Dla przykładu: „Dzika osada” w Konarach oferuje pobyt dzieci do 3 lat pod opieką rodzica w cenie za miesiąc 350 zł (przy opcji 5 dni w tygodniu) czy 130 zł (jeden dzień w tygodniu). Oferta dla dzieci 3-6 lat już bez obecności rodzica to 750 zł (5 dni w tygodniu) i 270 zł (jeden dzień). Można oczywiście wybrać również opcje dwu, trzy, czy czterodniowe. Jak w większości przedszkoli prywatnych tu również przewidziane są zniżki dla rodzeństwa.
Cały tekst znajdziecie tutaj: PRZEDSZKOLE POD GOŁYM NIEBEM – SPOSÓB NA ZDROWE DZIECI.
Zapraszam też na pierwszy artykuł z tego cyklu BYĆ JAK SZWEDZKA MATKA.