Aleksy dostał kolorowanki i od razu przekazał je Klarze, która jakoś nigdy nie szalała za tym rodzajem rozrywki. Powiedziałabym raczej, że nie lubi kolorować. Czy też: nie lubiła, bo teraz koloruje jak szalona. I głównie dlatego postanowiłam napisać o tym dwa zdania.
W serii „Leśne kolorowanki” wydawnictwo Multico – moim zdaniem najlepsze jeśli chodzi o książki przyrodnicze – wydało trzy tytuły: „Zwierzęta”, „Ptaki” i „Drzewa”. Książeczki są w formacie mniej więcej A5 i mają po 16 kolorowanek. Każda z nich jest podpisana nazwą zwierzaka/drzewa/ptaka, a na dole ma opis do kolorowania, np. 1 – brąz, 2 – szary, 3 jasny brąz, itd.
I to mnie zachwyciło, bo Klara czyta sobie sama opisy i dobiera kredki, przy okazji czego opanowała „ż” i „ó”, potrzebne do wyrazu „żółty”.
Na początek poszły „Ptaki”, bo po memo „Ptaki. Świat wokół nas” oraz naszych śpiewających pluszakach, Kla wyraźnie przechodzi okres fascynacji różnorodnością gatunków. Jeśli podczas kolorowania pojawiły się jakieś wątpliwości co do odcieni wymaganych kolorów, pomagałam wyszukując odpowiedniego ptaka w encyklopedii „Młody ornitolog”.
Okładki książeczek są lakierowane, a po wyjęciu kartek, od środka mają nadrukowany bardzo ładny plan lekcji.
Naprawdę jestem pod wrażeniem tego prostego, taniego (2,99 zł), ale jak świetnie wykonanego projektu – mądry, estetyczny, rozwijający i edukacyjny. I wciągnął Klarę. Proszę o więcej.
Wybaczcie mi dzisiejsze zdjęcia, ale robiłam je po zmroku. To co widzicie pod kolorowankami, to nasz wielki stary stół do prac plastycznych i wszelakich podobnych, ściągnięty w tym celu ze strychu i ustawiony w dużym pokoju. Pisałam już o tym kilka razy, ale powtórzę jeszcze raz – na tych małych, słodkich, dziecięcych stoliczkach nie mieści się nic.
Kolorowanki super! Ale ja nie o tym.
Całkowicie zgadzam się z Tobą w kwestii stolików dziecięcych – te, które są lansowane na blogach wnętrzarskich, jak również i te oferowane przez najpopularniejsze sklepy meblowe, są tak małe, że nawet puzzli nie da się na nich ułożyć, nie mówiąc już o tworzeniu prac plastycznych! Na razie moje córeczki jakoś muszą sobie radzić z i-tak-w-miarę-sporym plastikowym Mammutem z IKEI, ale w ich docelowym pokoju planuję postawić zwykły prosty drewniany stół (również z IKEI) z podciętymi nogami, żeby był wysokością dostosowany do wzrostu dzieci. Przy takim stole da się praować.
Chętnie przeczytałabym jeszcze więcej na temat Twojego zdania w kwestii stolików dziecięcych i zobaczyła więcej zdjęć samego Waszego stołu 🙂
Serdecznie pozdrawiam!
Karolina, a ile po ile mają lat, że chcesz podcinać nóżki (gdzieś widziałam stół z nóżkami, które można składać do dwóch wysokości – 2/3 i normalna, ale musiałabym poszukać). Klara korzysta z normalnego stołu od wieku 5 lat. To zwykły, ikeowski stół drewniany, ale nie ten kwadratowy tylko taki rodzinny, duży. Strasznie zniszczony, bo to był nasz pierwszy stół 🙂
Wcześniej próbowałyśmy coś robić na malutkim dla dzieciaków, ale to było niewykonalne. Właściwie to sprawdzał się tylko przy jedzeniu posiłków przez Kla.
Twój pomysł ze zwykłym stołem w pokoju dziewczynek na 100% się sprawdzi, zwłaszcza, że są dwie. No i może bardzo fajnie wyglądać 🙂
Ściskam, Ania
Aniu, dziękuję za odpowiedź.
Córki są w wieku 1,5 roku i 3 lata i obydwie dużo czasu spędzają przy stoliku. Obydwie z zapamiętaniem wymazują kredki (swoją drogą chętnie przeczytałabym więcej na ten temat, chętnie jakiś test porównawczy wytrzymałościowo-performance’owy. Od dwóch dni są u nas w użyciu BIC evolution o trójkątnym przekroju i ku mojej radości jeszcze żadna się nie złamała!!!), dodatkowo starsza układa puzzle. Ale we dwie mają przy stoliku mało miejsca, ciągle sobie przeszkadzają. Nie podobają mi się ikeowskie stoliki z regulacją nóżek, zresztą one też nie są jakieś bardzo duże. Dlatego biorę pod uwagę jakiś prosty tani stół z ikei, któremu nie żal będzie podciąć nogi. Starsza corka czasem je z nami przy stole (a nie w foteliku), ale przy jej 100 cm wzrostu wcale nie jest jej wygodnie. Ostatecznie dorosłemu łatwo jest posiedzieć przy niskim stoliku na niskim krzesełku, a dzieci jednak tak szybko nie rosną, więc może to cięcie będzie dobrym pomysłem…?
To maluchy jeszcze 🙂 Jasne, też uważam, że duży stół z podciętymi nogami będzie najlepszy. Kla ma prawie 6 lat i niski stolik do jedzenia z krzesełkiem dziecięcym jedna nadal dla niej dobry (jeśli chodzi o wysokość), więc u Was podcięty stół posłuży kilka lat 🙂 A potem zawsze można go przemalować na fajną ławę, albo oddać innym dzieciakom 🙂 Nasz ma 80×140 cm i wystarcza dla dwóch osób. I wcale nie jest za duży – jak się chce rozłożyć malowanie z kartkami A3, farby, jakieś dodatki czy książkę do patrzenia na wzór, to jest nawet ciasno 😉 Ściskam, Ania
Aaaa, nie żartuj, że 80x140cm to mało! Ten, który mam na oku ma 75×125: http://m.ikea.com/pl/pl/catalog/products/art/14630009/?query=INGO+St%C3%B3%C5%82
Pisałaś, że dzieci korzystają z dużego stołu w salonie. A przy czym pracują w swoim pokoju/pokojach?
Aleksy przy biurku, też szukałam dużego, ale znalazłam tylko średnie. Kla od przyszłego roku będzie też miała biurko, bo idzie do szkoły, na razie stół w dużym pokoju wystarcza i tak wszystko tam robi. Właściwie to można powiedzieć, że to jej pokój 😉
Jakimi kredkami koloruje Klara?
Kredki: 45 kolorów w metalowym opakowaniu holenderskiej (chyba) firmy Bruynzeel, mamy jakieś 2 lata, są bardzo wydajne. Kupiłam przypadkiem w jakimś małym sklepiku skuszona ceną – ok. 40 zł, może trochę więcej. Jakość w stosunku do ceny genialna 🙂
Ania
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Mamy bardzo fajne flamastry pędzelkowe tej firmy. Na razie ulubione kredki córki to polycolor koh-i-noor’a,wszystkie inne się łamały albo były blade.