Książka „do poczytania” o matematyce. Czy to może się sprawdzić? Jak najbardziej. Nam, rodzicom, przypomina, że matematyka to nie samo liczenie, to wszystko co nas otacza, zjawiska i ich wartości – od zmienności kalendarza po ciężar butów. Dosłownie. Żeby przeliczać matematykę, najpierw trzeba ZOBACZYĆ matematykę i w tym właśnie pomoże ten „Elementarz”. Książka będzie miała premierę 27 kwietnia, ale już można ją zamawiać. Gdzie? Informacje zamieściłam pod wpisem.
WIEK: 5-8 lat
CENA: 36,90 okładkowa, w przeglądarce cen pod wpisem od 26 zł
DLA KOGO: najstarsze przedszkolaki, podstawówka klasy 1-3
OCENA: zdecydowanie polecam i jako książkę o matematyce i do czytania na głos
„ELEMENTARZ MATEMATYCZNY” z serii „Poczytam Ci mamo” napisała Beata Ostrowicka, zilustrowała Katarzyna Kołodziej, a wydała Nasza Księgarnia. Format książki to 22,5×21. Ilość stron 173.
Książka pasuje formatem do poprzedniego tytułu tych samych autorek „Elementarza”, który pokazywałam tutaj Klik, Klik.
Co znajdziemy w środku? Przede wszystkim piątkę małych bohaterów, którzy będą przeżywać swoje matematyczne przygody. Czy raczej zupełnie zwyczajne, dziecięce dni, w których odnajdziemy wszechobecną matematykę. Opowiadania napisane są prosto, przystępnie i tak też zilustrowane.
Na jakie zagadnienia zostaną uwrażliwieni czytelnicy książki? Otóż na ponad 20 tematów zgodnych z podstawą programową klas 1-3 (tak informuje wydawca). Ja jednak widzę, że wiele z tych zagadnień dzieci w nieco okrojonym stopniu przerabiają w ostatniej grupie przedszkolnej. Dlatego grupę wiekową odbiorców określam na 5 do 8 lat. Pamiętajmy tylko, że jedno dziecko zafascynuje się treścią jako pięciolatek, któremu czyta rodzic, a dla innego książka będzie ciekawa, kiedy samo przeczyta elementarz w wieku lat 7-8. I pierwsza i druga sytuacja jest normalna a zależy w największym stopniu od zainteresowań dziecka. Przy czym czytelnik 8-letni powinien znać już omawiane tematy, ponieważ przerabia je w szkole.
Tematy: cyfry, klasyfikacja, zbiory, dodawanie, odejmowanie, pomiary: długość, ciężar, czas, pojemność, temperatura. Pieniądze, zegar, kalendarz, daty, liczby rzymskie (dla nas nowość, zupełnie zapomniałam o tym temacie), figury i tabliczka mnożenia.
A na końcu niespodzianka! Ostatnie strony książki to rodzaj zeszytu ćwiczeń do przetrenowania pisania cyfr, oraz rysowania figur, wzorów i symetrii. Jak zobaczycie na zdjęciach kratka do tych zdań jest dwukrotnie powiększona.
Jak się u nas sprawdza? Mamy za sobą kilka rozdziałów, przeczytanych na głos przez Klarę i od razu pierwsza uwaga – dzięki dużej czcionce, Elementarz można wykorzystać do ćwiczenia czytania. Moja siedmiolatka strasznie ucieszyła się z powrotu do dużych liter i – co ciekawe – zauważyłam, że czyta z większą lekkością i płynnością, niż normalne książki. Nie wiem czy ma na to wpływ krój pisma i jego wielkość, czy tekst pisany dość prostymi zdaniami. Ważne, że dziecku łatwo jest czytać płynnie.
Treść jest jasna, matematyka ładnie wkomponowana w opowieść. Na razie nie znalazłam żadnych zgrzytów, oczywiście nie przeczytałyśmy całości, ale zapowiada się bardzo dobrze. W razie gdyby coś mnie rozczarowało, wrócę tu i napiszę, oraz podam na Facebooku. Jednak znając poprzednią część obstawiam, że treść będzie do końca wartościowa.
Sam pomysł przedni. Często powtarzam, że błędem w uczeniu matematyki jest opieranie jej od początku na obliczeniach, choć tak naprawdę mały człowiek (i duży też) najpierw powinien zobaczyć, że matematyka dotyczy każdego momentu naszego życia, otacza nas, jest PRAKTYCZNA, nie teoretyczna. Myślę, że „Elementarz matematyczny” bardzo ładnie sprawdzi się przy rozwinięciu matematycznej spostrzegawczości i zainicjuje dostrzeganie, czy w konsekwencji zainteresowanie dziecka królową nauk.
Wychowawczyni mojej małej poleciła ten elementarz, świetny jest 😉