Jeśli miałabym wymienić 10 słów, najważniejszych w ludzkiej historii ostatniej dekady, to jednym z nich byłoby SELFIE. Dlaczego? Ponieważ niesamowicie zmieniło ono obraz naszej codzienności. Pomyślcie, ile tematów się pojawiło. Selfie to nowy rodzaj treści w social mediach, to popularyzacja filtrów, to ludzie robiący samym sobie zdjęcia jako nowy i stały element krajobrazu. Dlatego nie wyobrażam sobie, żebyście nie przeczytali z dziećmi książki „Krótka historia selfie”.
Zacznijmy od tego, że uwielbiam książki państwa Trojanowskich i ciągle mam poczucie, że nie są wystarczająco znane. A szkoda, bo poza tym, że są świetne, to jeszcze zawsze mają duży ładunek edukacyjny. Na pewno już je rozpoznajecie choćby po ilustracjach, czy bohaterach np. psie Fafiku.
Jeśli miałabym wymienić 10 słów, najważniejszych w ludzkiej historii ostatniej dekady, to jednym z nich byłoby SELFIE
To teraz dla tych, co się spieszą recenzja w kilku zdaniach. „Krótka historia selfie” to książka Roberta i Aliny Trojanowskich przygotowana w postaci komiksu przygodowo-edukacyjnego i wydana przez WYDAWNICTWO BIS. Mamy tu więc przygodę, którą jest podróż głównych bohaterów przez wieki, ale mamy też wspaniale opracowaną historię tego, jak człowiek zaczął się sam portretować. To znaczy, że w komiksie znajdziecie wiele humoru, zabawy ale też faktów ze świata sztuki i nauki, w dodatku uporządkowanych chronologicznie. Książka jest interaktywna. Miejscami. Choć może w całości? Bo w sumie może być jedną wielką kolorowanką!
DLACZEGO „KRÓTKA HISTORIA SELFIE” TO LEKTURA OBOWIĄZKOWA?
Zacznijmy od końca. Książka jest w formie KOMIKSU, to znaczy, że może być znacznie atrakcyjniejsza dla dzieci, które nie lubią czytać litego tekstu. I oczywiście pamiętajmy o tym, że narracja komiksowa jest najbardziej ambitna i tym samym rozwijająca dla czytelnika, bo musi on czytać jednocześnie obrazki i tekst a do tego domyślać się, co wydarzyło się pomiędzy kolejnymi kadrami! Żadna powieść takiej gimnastyki dla mózgu nie zapewnia!
Skoro już jesteśmy przy formie książki. „Krótka historia selfie” w całości jest czarno biała (poza okładką) i rozrysowana raczej konturowo. Co to znaczy? Może być jedną wielką kolorowanką! A bardziej profesjonalnie: czytelnik może sam położyć kolor w tym komiksie i tym samym mieć jedyny, unikatowy egzemplarz, którego staje się współautorem! Ha!
Dzieci znajdą tu masę humoru, gagów, żartów i kilka zadań (lub inspiracji) do wykonania. Mogą też włączyć się do internetowej promocji książki poprzez zrobienie sobie z nią selfie i wrzucenie do sieci z hasztagiem #selfafik. (Zauważyliście? To od pieska Fafika!).
Treść jest super wciągająca. Zaczyna się od spotkania z telefonem, takim „prawdziwym” z tarczą i słuchawką! Telefon nazywa się Retro i zabiera bohaterów w podróż. Oczywiście najpierw wyjaśniając, że nie, zdecydowanie nie da się nim zrobić selfie mimo że jest telefonem. Wycieczka zaczyna się 40 000 lat temu w jaskiniach, zahacza o pracownie znanych malarzy, grafików, artystów ale zbacza też do dwóch konkurujących ze sobą krain, w których spotykamy nietypowych mieszkańców. Wiecie na pewno, co chcę napisać: dziecko świetnie się bawi i uczy przy okazji.
Jest to jedyna książka dla dzieci, jaką znam, podejmująca temat selfie i pokazująca to zjawisko w zupełnie dla mnie nowy, szerszy sposób. Prywatnie: dziękuję.
Lubię książki Trojanowskich, bo widzę, że oni sami bardzo lubią je tworzyć. Wiecie, po czym to poznaję? Czasem tak dobrze czuje się na Live, że nie mogę go skończyć. Żegnam się 10 razy, bo jeszcze to i jeszcze tamto. No to autorzy tak samo kończą swoją książkę. Sami zobaczycie. Ale jeszcze za jeden pomysł muszę ich pochwalić oddzielnie. Jednym z dodatków na końcu jest apel o bezpieczne przechodzenie przez ulicę z odłożeniem smartfona.