Ciągle słyszę, że w nadchodzących czasach dziecko powinno znać angielski na poziomie języka ojczystego. A do tego, przynajmniej dwa języki obce, przy czym uwaga – niemiecki, francuski, włoski językami obcymi powoli być przestają. Trzeba się zmierzyć z mandaryńskim, którymś skandynawskim, ostatecznie może być rosyjska cyrylica. Pomijając chęci dziecka, czym płacić za te wszystkie lekcje?
Aleksy jakiegoś wielkiego szału na naukę angielskiego nigdy nie miał. Uczy się tyle co na lekcjach, plus łapie słówka potrzebne mu przy graniu na komputerze i czytaniu komiksów. Nie widziałam go z książką do języka od… nigdy go nie widziałam.
Podobnie jak z innymi przedmiotami, nie lubi teorii. Długo zastanawiałam się jak mu znaleźć praktyczny kontakt z językiem – na prowincji, bezpłatny w dodatku. Aż przypomniał mi się program, polsko-rosyjski z czasów mojego dzieciństwa. Szkoła to organizowała. Można było listy pisać z rówieśnikami ze Związku Radzieckiego. Pomijając naleciałości ideologiczne, pomysł był świetny.
Koniecznie chciałam znaleźć jego dzisiejszy, anglojęzyczny odpowiednik. Jak zwykle niezawodni okazali się rodzice z grup edukacji domowej. Wystarczyło, że ogłosiłam się na ich profilu społecznościowym i już miałam trzy sposoby, które oprócz tego, że zainteresowały mojego nastolatka, to jeszcze kosztują tyle co znaczek pocztowy, albo nic. Opiszę, może komuś się przyda, albo jakieś podpowiedzi zwrotne dostanę.
POSTCROSSING
To projekt, który pozwala wysyłać pocztówki do ludzi na całym świecie. Po rejestracji na portalu www.postcrossing.com, zakłada się swój profil. Pisze coś o sobie, można dodać zdjęcie, opisać hobby. To ważny etap. Tu będą szukali o nas informacji ludzie, którzy chcą nam wysłać pocztówki. Po założeniu konta możemy wylosować pięć osób, obejrzeć ich profile i zdecydować, czy chcemy wysłać pocztówkę. Przymusu nie ma. Jeśli się zdecydujemy, trzeba wypisać na karcie swój kod, żeby adresat mógł odhaczyć na stronie, że pocztówkę dostał.
PŁASKI PODRÓŻNIK
Inicjatywa, która również wykorzystuje działanie tradycyjnej poczty. Dwójka dzieci wymienia się fikcyjnymi postaciami. Taki Płaski Podróżnik to najczęściej rysunek, czasem z wklejonym zdjęciem dziecka, w wygodnym do noszenia formacie. Dziecko bierze nadesłanego Flat Traveler’a i „oprowadza” go po swoim mieście, kraju. Robi mu zdjęcia w różnych miejscach i opisuje w specjalnym albumie co dany Podróżnik robił.
E-LISTY I SKYPE
Najprostszy sposób, choć dla mnie skomplikowany z powodów internetowych zagrożeń – nie chciałam aby dziecko samo nawiązywało znajomości w sieci. Po ogłoszeniu się na profilu edukatorów domowych dostałam kilka propozycji od rodziców dzieci, które mogłyby korespondować po angielsku z moim synem.
UWAGA KOCHANI – dokładny opis tych metod, czyli jak to u nas wyglądało znajdziecie TUTAJ
PS. Tekst ten pisałam ponad rok temu, projekty dość długo się sprawdzały i wyraźnie pomogły. Aleksy nadal nie ma odruchu szkolnego uczenia się języka, ale znalazłam na niego dwa sposoby, które sprawdzają się GENIALNIE i w dodatku naprawdę je lubi.
1. Kupowanie książek w j. angielskim z serii, które lubi – tych części, które nie zostały jeszcze wydane w Polsce (Ha! Ale jestem podstępna)
2. Pozwolenie na oglądanie wszystkich, nawet niezbyt wychowawczych filmów i seriali po angielsku, chociaż po polsku nie pozwalałam (na początku stosowałam przepytywanie, w jakim stopniu zrozumiał to, co oglądał, teraz nie ma takiej potrzeby).