Worki Funny Bunny to jak widać zabawne króliczki z lekko zadziornymi minami i klapniętymi uszkami. Mają różne rozmiary – od takiego, którym mogą bawić się lalki, albo można schować w nim telefon, po spory worek w który można się spakować z całym, spacerowym lub treningowym dobytkiem. Funny Bunny różnią się nie tylko wielkością, ale też wzorami i fakturami. Właściwie to tylko miny mają niezmienne.

WIEK: 4+
CENA: od 25 zł (najmniejszy) do 119 zł (zestaw 4 różnych wzorów)
DLA KOGO: dziewczynki, chłopcy
OCENA: polecam

Dlaczego polecam je od 4 lat? Właściwie są to worki bez ograniczeń wiekowych, ale te duże będą miały za długi sznurek dla niosącego je dwu czy trzylatka (raczej spodziewałabym się tu ciągnięcia), a te malutkie wymagają pewnej sprawności rączek przy manewrowaniu podczas ściągania i rozluźniania sznurka. A może przesadzam? Może to właśnie doskonałe ćwiczenie dla małych łap? Najlepiej zdecydujcie sami.

Wybór worków króliczków jest naprawdę duży – od różowych puchatych po militarne. Od maleńkich, po wielkie. Można je kupować pojedynczo lub w zestawach po dwa, trzy cztery. Są wtedy ładnie i różnorodnie skomponowane pod względem rozmiarów, faktur i kolorów. Nasz czarno-biały zestaw nazywa się WSPANIAŁA CZWÓRKA i jest absolutnie przepiękny w gwiazdki, paski, czarne pikowanie lub kropkowaną biel polaru. Rozmiary kolejno to: 42×34, 33×27, 24×17 i 15×13 cm.

Przy okazji worków miałam Wam zdradzić kolejny sekret LENIWEJ MATKI, czyli mnie. Tym razem dotyczy ilości toreb i tego wieszaka, który widzicie na zdjęciu. Piękny prawda? Spokojnie, tak wygląda tylko do zdjęć. Na co dzień znika pod natłokiem toreb wszelakich – nie tak estetycznie skomponowanych jak Funny Bunny, bliżej jest mi raczej do stylu „od sasa do lasa”. Otóż tych toreb jest naprawdę dużo. I każda jest na inną okazję. Koktajlowa, do pracy, do szpilek, na piknik… Przepraszam, zawsze chciałam napisać coś w tym stylu. Wróć.

Tych toreb jest dużo. I każda jest na inną okazję. Na basen, angielski, hip-hop, teatralne, itd. To wszystko pomnóżmy razy dwoje dzieci + dwie torby dla mamy. Różnych wielkości, najczęściej materiałowe, pamiątkowe, ozdobione przez Klarę, reklamowe, itd. Każda wygląda inaczej, żeby się nie mylić. Może wydawać Wam się to dziwne, ale wypracowanie systemu oddzielnych torb zajęło mi kilka lat i kilkadziesiąt sytuacji pt. „nie przełożyłem piórnika”, „nie zabrałem nut”, „nie zapakowałam baletek”,  „nie mam kąpielówek”, „nie wzięłam fartucha do gliny” itd. Postanowiłam, że albo zwariuję, albo zlikwiduję problem „przepakowywania” toreb. Wybrałam opcję drugą. Mamy wieeeele toreb na różne zajęcia, ale prawie żadnych powrotów do domu „bo czegoś nie spakowałem/spakowałam”. Czego i Wam serdecznie życzę.