POWIEŚĆ ILUSTROWANA DLA MŁODZIEŻY – „ŁUKASZ I KOSTUR CZAROWNICY”

„Łukasz i kostur czarownicy” nie jest nowością. To cudowne wznowienie, jako powieść ilustrowana dla młodzieży. Pokazuję ten tytuł z wielką przyjemnością nie tylko dlatego, że ilustracje w książkach młodzieżowych są cennym zjawiskiem. Ale ponieważ jest to ukochana książka Aleksego sprzed kilku lat, do dziś znajdująca się w czołówce ulubionych tytułów  – sam Wam o tym opowie w dzisiejszym artykule. W dodatku wznowienie przeczytała właśnie Klara i też zachwyciła się przygodami Łukasza. A i ja wróciłam do tej opowieści z wyjątkową przyjemnością.

 

UWAGA – wyniki rozdania. Książki powędrują do Renaty (fenka@…), Sylwii (gdlata@…) i Co jest w życiu ważne (d26bo7j23@…). Na adresy z NUMERAMI TELEFONÓW wysłane na maila ania@zabawkator.pl czekam tydzień. Gratuluje 🙂 

 

Na zdjęciach możecie zobaczyć pierwsze wydanie w rękach Aleksego i nowe z PATRONATEM ZABAWKATORA ilustrowane.

 

Powieść ilustrowana dla młodzieży, Łukasz i kostur Czarownicy

 

POWIEŚĆ ILUSTROWANA DLA MŁODZIEŻY?

 

Wydawnictwo BIS wydało jeden ze swoich najlepszych tytułów jako powieść ilustrowaną dla młodzieży. Wprawdzie ilustracji nie jest wiele, ale są. Czy taki zabieg jest potrzebny? Czy obrazki w książkach dla młodszej młodzieży to potrzeba, czy chwyt marketingowy? Przecież to duże dzieci i potrafią już czytać bez rysunków.

Oczywiście, że ilustracje są potrzebne! To wartość sama w sobie. Tak samo jak tekst. Ilustracje w książkach mogą tak samo nas rozwijać – naszą estetykę, naszą wrażliwość na sztuki wizualne – jak tekst! Czemu z tego nie korzystać?

Od razu rozprawmy się z pytaniem od ilu lat jest ta książka. Aleksy czytał ją po wydaniu, w wieku lat 11+. Klara teraz, mając lat 9+. Myślę, że możemy przyjąć wiek od 10 lat, ale z uwagą, że rozczytane dzieci mogą sięgnąć po tytuł wcześniej. Zwłaszcza jeśli lubią fantasy (tu przeplata się ono z realnym życiem).

Tyle ode mnie, a teraz pozwolę Aleksemu opowiedzieć o czym jest książka. Kilka lat temu, jako niespełna dwunastolatek, rozentuzjazmowany po pierwszym czytaniu, pisał o powieści tak:

 

Aleksy "Łukasz i kostur czarownicy" Piotr Patykiewicz, recenzja

 

„ŁUKASZ I KOSTUR CZAROWNICY” PIOTR PATYKIEWICZ, WYDAWNICTWO BIS

 

ALEKSY: „O tej książce mogę wam od razu napisać, że jak się doczyta do pewnego momentu to nie można przestać – zapiera dech i normalnie na takim wdechu trzeba doczytać do końca. Tak więc jak nie macie wystarczająco dużo czasu, to lepiej nie zaczynajcie. Ja musiałem chodzić do szkoły i to był kłopot.

Łukasz jest w moim wieku. Mniej więcej, bo on ma 12 lat, a ja dopiero niedługo skończę. Czeka na wakacje (jak ja) bo ma bardzo fajne plany (to już zupełnie jak ja). Bardzo lubi gry komputerowe (ta książka jest o mnie, czy jak??).

Niestety tata Łukasza musi nagle wyjechać służbowo, a mama choruje. Łukasz musi jechać na wakacje w góry, do starej cioci. Bardzo starej. Właściwie to jest już babcia bo ma z osiemdziesiąt lat. Ciotka Wanda nie ma elektryczności. Potraficie sobie to wyobrazić? Ja już nie mówię, że nie ma telewizji i komputera, ale światła w ogóle, nawet do podgrzania wody w wannie. Zaraz w jakiej wannie… Łukasz musi się kąpać w drewnianej balii. No postawcie się w takiej sytuacji, ja bym chyba był w szoku.

Na szczęście ciotka Wanda okazuje się być bardzo nietypowa. Jest energiczna, dowcipna, pomysłowa. Ma czarnego kota o ekstra imieniu Alchemik. No i więcej nie mogę na ten temat napisać, bo musicie mieć niespodziankę. Chociaż wskazówki: miotła, kot, kostur, mówią same za siebie. No i naprawdę, w tej książce dzieją się takie rzeczy, że natychmiast każdy chce jechać na wakacje do ciotki Wandy.

Podoba mi się to, że w książce można zobaczyć dzisiejszy świat. Kłótnie z kolegami, głupie zaczepki, takie wydarzenia, które mogą każdego chłopaka zdenerwować. Albo poważne kłopoty jak pijący tata. Jest to jedna z nielicznych książek, kiedy wolę, że akcja toczy się dzisiaj, w Polsce, a nie w jakiś wymyślonych warunkach fantasy”.

 

Powieść dla młodzieży, polska powieść dla młodzieży

 

A CO DZIŚ MYŚLĄ O KSIĄŻCE MŁODSI I STARSI CZYTELNICY?

 

ALEKSY, KSIĄŻKI NA CZACIE (lat 17): Kiedy czytałem „Łukasza i kostur czarownicy” nie miałem jeszcze 12 lat. Uwielbiałem tę książkę. Od razu uznałem, że to jedna z czołówki moich ulubionych powieści. Teraz, kiedy miałem ją sobie przypomnieć bałem się, że dziś, po setkach kolejnych przeczytanych książek, okaże się, że nie miałem dużego porównania i dlatego „Łukasz…” wydawał mi się wtedy tak dobry. Tak się nie stało!

To nadal świetna, wartka, gęsta, zaskakująca powieść młodzieżowa. Łączy to, co lubię najbardziej – prawdziwe życie i fantasy. Mamy więc realne sprawy pełnokrwistych dzieciaków, ale też wielką, wciągającą przygodę. I emocje. I pierwsze uczucia. I kostur (akurat mam jeden na oku, ale budżet mi się nie dopina). W dodatku odkryłem fragment o RPGach! Wtedy jeszcze nic o nich nie wiedziałem i nie przypuszczałem, że staną się ważną częścią mojego późniejszego życia. Dziś jeszcze bardziej niż kilka lat temu jestem pewny, że powieść Piotra Patykiewicza jest godna polecenia i cieszę się, że wyszła jako powieść ilustrowana dla młodzieży. Niech moc książek będzie z Wami, pozdrawiam!

 

KLARA (lat 9): Początkowo książka mnie nie wciągnęła, bo pomyślałam, że skoro Łukasz trafił do dziwnego miejsca, gdzie nawet nie ma łazienki, to nie mogą to być dla niego udane wakacje. No i co ciekawego może się wydarzyć. Ale czytała się dobrze, więc nie przerwałam. Pierwszego dnia przeczytałam 30 stron, drugiego 50, a trzeciego patrzę, a ja jestem na 230 stronie! Bardzo podobają mi się przygody Łukasza i jego przyjaciółki. I bardzo lubię jego ciocię (nie chcę spojlerować, ale martwiłam się gdy znalazła się w szpitalu, wiem jak to jest, bo to samo stało się mojemu Dziadkowi). Cieszę się, że Aleksy polecił mi tę powieść. To rzeczywiście jedna z ciekawszych, jakie czytałam. Mimo że bohaterem jest chłopak, a ja wolę, kiedy główny bohater to dziewczyna.

 

 

CIEKAWOSTKA: RECENZJA, KTÓRĄ ALEKSY NAKRĘCIŁ DLA XIĘGARNIA.PL MAJĄC OK. 12 LAT ➡ KLIK

 

 

A jeśli chcecie poznać ciekawe powieści z bohaterkami dziewczęcymi dla tej grupy wiekowej, to zapraszam do recenzji (kliknij na zdjęcie). Każda z książek to powieść ilustrowana: 

 

„Powieść ilustrowana dla dzieci” Tekst: Ania Oka, Aleksy Krysztofiak, zdjęcia: Ania Oka

 

 

43 komentarze do “POWIEŚĆ ILUSTROWANA DLA MŁODZIEŻY – „ŁUKASZ I KOSTUR CZAROWNICY”

  1. Bez kawy i kota. Jedno pobudza, drugie wycisza.

  2. Najtrudniej byłoby mi bez dostepu do bieżącej wody oraz pradu, bez reszty udogodnien mogłabym żyć, przyznam, że ciężej by sie żyło ale…. da się. Czasem brak zasiegu, brak internetu powoduje, że odpoczywamy na 100%.

    Pozdrawiam.

  3. Zawsze mam przy sobie długopis, który wiele lat temu podarował mi mój obecny mąż, i choćby skrawek papieru. Przydaje się zarówno podczas zebrania dla rodziców pierwszoklasistów (w końcu sama znalazłam się po drugiej stronie, ciągle nie mogę w to uwierzyć), jak i podczas wizyty u lekarza, kiedy dla pewności chcę zanotować, kto i do kogo ma mi wystawić skierowanie i po jakim czasie mogę się zgłosić po kopię dokumentacji medycznej, a na co dzień łapię w ten sposób fragmenty zdań do kolejnych recenzji na bloga 🙂 Można robić notatki i w telefonie, ale na papierowi nigdy nie wyczerpie się bateria 😉

  4. Z racji tego ze gram o ksiazke dla mojego syna Lukasza ktory uwielbia sluchac mojego tonu i modulacji glosu podczas czytania- odpowiedzi udziele (mozna by powiedziec) w jego imieniu. Moj dwuletni syn (ktory ma jedna drzemke w ciagu dnia) nie zasnie dopoki nie wslucha sie w przygody koziolka matolka czy bolka i lolka. To samo jest przed nocnym spaniem.Bardzo ciezko bylo by nam funkcjonowac bez ksiazek-bajek. Niestety nie da sie nabrac na bajki opowiadane – chyba szum kartek jest bezcenny:-) Ciekawe czy tak mlody sluchacz od razu bedzie zasypial przy tej lekturze czy zainteresuja go przygody jego imiennika.

  5. Moi chłopcy już śpią a ja leżę i myślę bez jakiego udogodnienia nie mogłabym funkcjonować…. Co w dzisiejszych czasach jest udogodnieniem, a co standardem? Patrząc na otaczający nas świat i młodzież (nie mam na myśli wszystkich) mam wrażenie że nawet smartfony to standard 🙁 i Ci młodzi ludzie pozbawieni TEGO udogodnienia nie potrafiliby się odnaleźć ;-(
    Ja miałam tą przyjemność żyć w czasach bez tel. komórkowych, komputerów….
    W czasach gdzie na wakacjach u babci czasem brakowało światła, toaleta była za stodołą a kąpaliśmy się w miskach już plastikowych 😀 wodę nosząc ze studni…takiej z żurawiem i ŻYJĘ … 😉 Mam się dobrze 🙂 i szczerze…gdyby teraz wróciły „tamte czasy” ale tak „w całość” z całą tą otoczką…z końmi na drogach i z tym spokojem…brakiem gonitwy za czymś to Mogłabym tak żyć (nawet będąc już dorosłą osobą, matką) i chyba nie byłoby takiego udogodnienia bez którego żyć bym nie mogła/potrafiła.

  6. Mi, w obecnej sytuacji, bez wozka dla najmlodszego, albo innego nosidelka. Rece by mi odpadly 🙂

  7. Zdecydowanie bez dobrej kawy. Odkad dzieci podrosły, zdarza mi się nawet wypić w spokoju i ciepła. Ale że dostęp do kawy mam zagwarantowany, to po cichu marzę o automatycznym podlewaniu rosślin w ogródku. I jakimś sprzęcie, który by zadbał, by moje drzewka awokado nie padły w zimie!

  8. Leżę sobie tak o poranku, piję kawę zrobioną przez męża..na nogach zalega psiak a obok mruczy kot. Chłonę ostatnie dni bez budzika i myślę..i wtedy powiewa chłodnym porankiem i już wiem..bardzo ciężko żyłoby mi się bez ogrzewania..jestem zmarźlakiem i już na myśl o porankach zimowych mam gęsią skórkę..

  9. hmmm Aniu tak myślę i myślę i nie jest łatwo tak odpowiedzieć z marszu. Analizując moje dzieciństwo jakoś dało się żyć bez TV, internetu, komputera. Jeździło sie na wieś do Babci gdzie kibel był drewniany przy stodole, spało sie na ziemi lub na sianie, bez bieżącej wody, jadło sie to co było w gospodarce, a mama przez miesiąc nie miała kontaktu bo telefonu Babcia nie miała 😉 Przeżyłam. Patrząc na dzisiejsze realia gdzie od 3 lat biega sie na budowę, gdzie długo kibla nie było, wody bieżącej do niedawna też nie było, można stwierdzić że da się żyć. Bez internetu i TV da się też żyć, choć przydatne. Ale dochodzę do wniosku że nie da się żyć bez – AZYLU, „WENTYLA” – czyli dla jednego będzie to np bieganie, dla innego praca, książka, chwila w samotności, wypad w góry,itp. Taki WENTYL jest potrzebny dla równowagi i naładowania baterii.

  10. Bez zmywarki z racji że nasz dom jest domem otwartym (codziennie w czasie wakacji przewala się gromada dzieciaków, a ponadto znajomi zawsze mogą do nas zajrzeć na kawę ) tych naczyń jest mnóstwo dzięki tej maszynie spokojnie popijam lampkę wina czytając książkę a zmywarka robi co do nurek należy

  11. Już kilka razy opowiadałam mojemu synowi o Zabawkatorze, ale dziś chyba pierwszy raz zobaczył zdjęcie Aleksego i powiedział „To ja!”:) Z wyglądu i zamiłowania do książek są bardzo podobni. Pytam wiec tego mojego syna bez jakiego udogodnienia najtrudniej byłoby mu żyć i od razu wypalił, że bez książek. Trochę podyskutowaliśmy o tym co to jest udogodnienie i ustaliliśmy, że najtrudniej byłoby mu żyć bez okularów. A on na to „Po co byłyby mi okulary, gdyby nie było książek”. Kurtyna…

  12. Bez telefonu komórkowego było by ciężko ponieważ nie noszę zegarka na ręce już 15 lat, zawsze spoglądam na komórkę 😀 Staram się z dziećmi dużo czasu przebywać na dworze więc kiedy przemierzamy kilometrowe dystanse to hulajnoga i wózek dziecięcy jest dla mnie najważniejszy. Starszy syn jedzie na hulajnodze i nie marudzi że bolą go nogi a młodszy zazwyczaj słodko śpi w wózku, nie byłabym w stanie ciągle nosić go na rękach. Nie jestem wstanie podać jednego udogodnienia jest ich kilka np. Blokady dla dzieci do szafek, zabezpieczenia do gniazd elektrycznych, osłonki do rogów mebli.Takie małe rzeczy a tak bardzo potrzebne w domu gdzie przebywają dzieci.

  13. Bez Nosidla i chusty dla młodszej pociechy, wózek parzy na zakupach bo wszystko chce dotykać a gdy jest zamotana to albo śpi albo zrelaksowana nie reaguje na nic a ja spokojnie mogę robić zakupy:))

  14. Bez biblioteki. Mój 10 letni syn wręcz pochłania książki. Gdyby nie możliwość ich wypożyczenia w bibliotece musielibyśmy z mężem kupować je sami i już dawno jak to się mówi : poszlibyśmy z torbami.

  15. Najtrudniej byłoby obyć się bez wodociągu i kanalizacji 🙂 jak powszechnie wiadomo woda to życie :))

  16. Stojąc kiedyś w progu domu skrajnie ubogiej rodziny zastanawiałam się jak oni dają radę żyć w takich warunkach. Im samym w niczym te warunki nie przeszkadzały, to było całe ich życie. Bieda zawładnęła wszystkim i wszystkimi. Wtedy w tej sieni moje życie stało się proste i jasne, ciepłe i dostatnie.
    Lepiej być niż mieć?
    Zdałam sobie sprawę że człowiek poradzi sobie bez wszystkiego co do tej pory dała nam nauka i technologia.
    Jednakowoż gdyby coś wrzuciło mnie do takiej chaty na końcu świata – kuchnia gazowa i dostęp do wody pitnej ułatwiły by mi życie a leksykon trujących roślin pewnie by mnie ocalił
    Takie ekstremum.

  17. PRALKA!! Bez pralki nie ma życia, co widać po pierwszych 3 dniach wyjazdu w miejsce, w którym jest niedostępna. Nie da się nie prać rzeczy dziecięcych po każdym ubraniu i nie mówię tu o majtkach czy koszulkach – w każdy pozornie czysty np. sweterek ubrany na przysłowiowe 10 minut przy próbie kolejnego ubrania objawia się któraś z następujących opcji: a) tłusta plama na przodzie, b) wtarty gil na rękawie, c) smugi na biodrach po wytarciu rąk… No chyba, że tylko moje dzieci tak robią, to przepraszam, że się wyrwałam

  18. Moje udogodnienia – matki 3 dzieci to zmywarka, suszarka do prania i smartfon- bardzo pragmatycznie. Dzięki nim mam więcej czasu dla dzieci i dostęp do informacji i osób, które są dla mnie rzeczywiście ważne i ciekawe np. patrz Zabawkator. Pozdrawiam serdecznie

  19. Bez biblioteki. Mój 10 letni syn wręcz pochłania książki. Gdyby nie istnienie biblioteki i możliwość wypożyczenia książek musielibyśmy z mężem sami je zakupić. A to doprowadziłoby do tego, że jak to się mówi poszlibyśmy z torbami. Przy takiej ilości książek jaką czyta mój syn biblioteka jest więc dla nas naprawdę ogromnym udogodnieniem.

  20. Jestem aktualnie w górach, chodzimy codziennie po szlakach z 5latkiem i 5miesieczniaczką i kilka dni temu nad tym samym się zastanawiałam.. I doszłam do wniosku, że bez chusty byłoby mi bardzo ciężko żyć, jak patrzyłam na ludzi pchających wózki pod górę albo zawracających z tymi wózkami, bo nie dało się jechać.. Niektórzy słysząc, że Tosia nie ma jeszcze wózka pukają się w głowę ale serio, ja nie byłam jeszcze w sytuacji, żeby mi go brakowało. Drugim takim „udogodnieniem” bez którego nie wyobrażam sobie życia jest karmienie piersią.. Za każdym razem kiedy karmię Tosię w plenerze doceniam tą wygodę. Z mniej „mamowych” rzeczy to czytnik ebooków. Uwielbiam.

  21. Od kilku lat pracuję za granicą i największym nieudogodnieniem dla mnie jest rozłąka z rodziną i przyjaciółmi. Dlatego nie wyobrażam sobie życia bez internetu, dzięki któremu mogę dzwonić i prowadzić rozmowy wideo a także przesyłać zdjęcia. Choć w małym stopniu jestem jakby z nimi w tym samym czasie.

  22. Ja podam dwie rzeczy. Pierwsza to auto. Mieszkam na wsi i tutaj wszędzie „jest daleko”. Zakupy, zajęcia dodatkowe dla dziecka, biblioteka, basen… Wszędzie jedziemy autem. Co prawda kursują autobusy, ale nie wyobrażam sobie takiej podróży z wózkiem i wszystkimi tobołkami dla dwójki dzieci.
    Druga rzecz (przy małym dziecku) to pampersy. Zasadności chyba nie trzeba tłumaczyć. 🙂

  23. Pierwsza myśl to suszarka elektryczna bo przecież to ona ratuje mi życie. Jednak po przeczytaniu całej recenzji twierdzę, że brak toalety (głównie muszli klozetowej) utrudniłby mi życie.

  24. Dla mnie przedmiot, bez którego nie wyobrażam sobie życia to szklana butelka z wodą. Nie ma dnia, żebym nie miała jej w torebce. Moje obie córki też już posiadają swoje butelki i uwielbiają wodę, Dziewczyny nie znają gazowanych napojów, a mają 7 i 2 lata. To mój taki mały rodzicielski sukces, z którego jestem bardzo dumna.

  25. Jak byłam mała, to mieliśmy w domu piece kaflowe,a co za tym idzie, zimną wodę w kranach. Teraz mając własny dom doceniam centralne ogrzewanie i ciepłą wodę, dlatego trudno by mi było się rozstać z tym luksusem.

  26. Julia 10 lat odowiedziała, że bez mamy i bez wody byłoby najgorzej:).

  27. Dzień dobry,
    ja nie umiem obyć się bez zegarka. Jak tylko zorientuję się, że nie mam go na nadgarstku, mam niepohamowaną potrzebę wiedzieć, która jest godzina…
    pytam ludzi, sprawdzam w telefonie (choć tego akurat nie lubię robić i traktuję jako ostateczność), co chwilę spoglądam na ścianę (jeśli takowy jest), bo MUSZĘ wiedzieć ile czasu minęło!!!

  28. Spytałam o to mojej 6-latki. Powiedziała, że nie umiałaby się obejść bez Mamy. Oto najlepsze współczesne udogodnienie. Tym lepsze, że wielofunkcyjne.

  29. Mój dziewięciolatek odpowiedział na to pytanie: „Bez lodówki!”. Uzasadnienie było takie, że dzięki lodówce mamy świeże jedzenie,a przecież musimy jeść:) Jak tak się nad tym zastanowię, to przyznam mu rację:)

  30. Bez książek. Nie potrafię żyć nic nie czytając. I mam tu na myśli wydania papierowe. Muszę czuć fakturę papieru w palcach, szelest i zapach. 🙂 Zawsze wącham książki ;). Gram o książkę dla mojej córki, i mam to wielkie szczęście że udało mi się takie samo zamiłowanie zaszczepić i jej 😉

  31. Mnie najtrudniej byłoby żyć bez smartfona. Mam tu wszystko pod ręką: zegarek, nawigację, emaila, dziennik elektroniczny syna, kalendarz, sklepy na wyciagniecie ręki, bank i kontakt ze światem.

  32. Jest zapewne wiele rzeczy bez których trudno jest mi funkcjonować: czy to zmywarka, czy suszarka do ubrań, samchód. Mogłabym wymieniać bez końca. Ale mnie najbardziej brakowałoby Kindla (czy innego dowolnego czytnika książek). Ktoś powiedziałaby, że jak to elektorniczna książka to nie to samo. Moja mama (polonistka) uwielbia wąchać książki tuż po ich zakupie i nie uznaje tego urządzenia. Ja też lubię zapach „świeżej” książki ale wącham je księgarni kiedy oglądam nowości i podejmuje decyzje odnośnie zakupu. A Kindla mam zawsze w torbie i czytam go w każdej możliwej chwili: w kolejce u lekarza, czekając na dzieci na basenie czy innych zajęciach czy też jadąc na wakacje siedząc na siedzeniu pasażera. Dzięki temu udało mi się nadrobic zaległości książkowe gdyż wieczorem padam na twarz po pracowitym dniu. Dodam tylko, że próbowałam czytania na smartfonie i to nie to samo co czytnik.

  33. Nie potrafiłabym żyć bez światła. Po ciemku nie moglabym zrobić żadnych czynności domowych nawet przygotować kolacji, a co najgorsze nie mogłabym nawet przeczytać wieczorem mojemu dziecku bajki na dobranoc. A bez bajki synek nie chce zasnąć…

  34. Trudno żyło by mi się bez telefonu i nie koniecznie musi to być taki wypasiony. Wystarczy mi zwykły, żebym mogła zadzwonić do dziadków, którzy mieszkają 1200 km ode mnie i niestety nie jestem w stanie ich zobaczyć chociaż raz do roku. Dzięki temu urządzeniu mogę przynajmniej z nimi porozmawiać a szczególnie z babcią, która zawsze ma dobre rady i jest w stanie przytulić mnie nawet przez to urządzenie 🙂

  35. Bez okularow :p
    Niestety bez tego małego przedmiotu nie moglabym nic zrobic. Szczegolnie ciezko jest mi bez nich czytac, wiec to jest moj must have 🙂

  36. W obecnej chwili bardzo, ale to bardzo trudno byłoby mi żyć bez Internetu. Mieszkając w niewielkiej miejscowości byłabym odcięta od świata.
    Internet mimo, że niektórych pochłania mi pozwala zaoszczędzić wiele czasu: szybkie zakupy, opłaty online, dostęp do bieżących informacji, kontakt z ludźmi, przepis na szybki obiad dla całej rodziny itd… I to wszystko dzięki kilku kliknięciom.
    No i jeszcze jedna ważna kwestia, bez Internetu nie byłoby tak świetnego bloga 🙂

  37. Bez samochodu i smartfona… auto daje nieograniczone możliwości, można wsiąść i wszędzie pojechać. Zabrać rodzine np. do lasu i cieszyć natura, spokojem. A smartfon to mój notes, kalendarz, bank, muzyka i przede wszystkim aparat fotograficzny. Nie zawsze mam przy sobie aparat a w telefonie jest i dzięki temu mogę uwiecznić każdy moment, każda rzecz która mi się spodoba i która chce zapamiętać…robię zdjęcia notatek, ogłoszeń, książek, wystaw, ludzi, swojej rodziny, dosłownie wszystkiego co jest mi w życiu potrzebne i co może upiększyć mój świat

  38. Może trochę oczywiste ale w dzisiejszych czasach przede wszystkim bez telefonu/smartfonu, jest to rzecz ktora posiada wiele funkcji tzw. All in One 1.telefon
    2.aparat
    3.kamera
    4.poczta, mail, Internet
    5.komputer
    6.zegarek i wiele wiele innych 😉
    Myślę ze wielu z nas ciężko byłoby się obyć bez tego typu urządzenia 🙂 I jest to duuuuze udogodnienie 🙂
    P.S dobrze że moim dzieciom wystarczaja na razie książki

  39. Dla mnie – łakomczucha – to chyba będzie jednak lodówka 😉 ewentualnie czajnik elektryczny, bo nie wyobrażam sobie poranka bez gorącej gorzkiej herbaty 🙂

  40. Tych udogodnień jest już tak dużo, że naprawdę trudno mi powiedzieć bez którego byłoby najtrudniej. Chyba jednak w tej chwili najtrudniej byłoby mi bez internetu, bo jest dla mnie niezrównaną pomocą w wyborze choćby odpowiednich książek dla dzieci. Mieszkam daleko od miast, zresztą unikam go jak mogę, nie lubię sklepów, tłumów, obijania się łokciami. W domu, w spokoju, przy wsparciu kilku blogerek, mogę wybrać odpowiednie lektury dla moich dzieciaków. I w 99% są trafione!

  41. Może to zabrzmi dziwnie, ale …bez druku i fb. Dlaczego? Dzięki wynalezieniu czcionki stworzono książkę, potem kolejne, a czytając je można odbyć fantastyczne podróże do różnych krain, siedząc w zaciszu domu, w kąciku biblioteki, na schodkach szkoły i odwiedzić niesamowite, cudowne miejsca z bohaterami książek, dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy, zrelaksować w ulubiony sposób, przeżyć niesamowite przygody, choćby tylko w wyobraźni czy palcem po mapie…ale to i tak fantastyczne wyprawy, przynoszące wiele emocji, pobudzające wrażliwość, wyzwalające kreatywność….a fb – dzięki poznaniu „go” udało mi się pozyskać i wygrać świetne książki do czytania dla mojego szkolnego grona molików książkowych. Kiedy w szkolnej bibliotece nie ma zbyt wielu ciekawych pozycji do czytania, a uczniowie chętnie sięgnęliby po pasjonującą lekturę, zaś biblioteka publiczna dość daleko, nie pozostało mi nic innego, jak próbować szczęścia i zdobyć z myślą o nich fantastyczną powieść do czytania. Czasami się uda i wtedy radość jest niemała: zanoszę do szkoły nowiutką książkę, wyjmuję z opakowania i oglądamy razem, a potem wszyscy chętni czytają – książka wędruje z rąk do rąk, by po przeczytaniu zainspirować nas do rozmów, czasami działania. W ten sposób przynosi wiele emocji niejednemu czytelnikowi, a ja uśmiecham się wtedy i cieszę, że odważyłam się napisać coś od siebie, a kolejna „nowość” przywędrowała pocztą i raduje nie tylko mnie. 🙂

  42. Bez elektryczności, ponieważ daje wiele możliwości oraz znacząco ułatwia życie na każdym kroku, czy w dzień czy w nocy, a na dodatek jej moc jest wielka.

  43. Witam serdecznie,
    chciałam podziękować Aleksemu – niedawno trafiłam na blog Książki na czacie i dzięki artykułowi o książkach dla nastolatków znalazłam klika pozycji, które mój niechętny ostatnio książkom nastoletni syn, pochłania w zastraszającym tempie 😉 Bardzo żałuję, że blog nie będzie już prowadzony i z niecierpliwością czekam na wszelki polecenia książkowe Aleksego tutaj 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Website

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.